Ismena zwana błonczatką

Kwiecień i początek maja to oprócz wzmożonych prac porządkowych w ogrodzie również czas opróżniania swych kieszeni na rożnego rodzaju cebulki, bulwy i kłącza, których teraz mamy wysyp w każdym supermarkecie. O rozsądek nie będę apelowała, bo nie to najmniejszego sensu. Pasja nabywania nowych roślin jest nieuleczalna. Zdarza mi się od czasu do czasu trafić jeszcze na rośliny, których nie znam, nie miałam do tej pory i których uprawa to czysta, ogrodnicza przygoda. Przygoda taka nie zawsze musi skończyć się dobrze. Zdarzało się niejednokrotnie, że kwiaty ze zdjęcia na papierku pokazane były w mocnym powiększeniu a cała roślina okazywała się delikatnie mówiąc średnio atrakcyjna . Były też fazy na najbardziej popularne rośliny dostępne wiosną czyli dalie, lilie a nawet (jak do tego doszło?) pacioreczniki. Chwilowo żadna z nich nie jest aktualna :) Z roślin mniej popularnych większość okazywała się nie warta uprawy chyba, że mamy żyłkę kolekcjonera i uprawiamy tylko po to, żeby mieć coś, czego nie ma sąsiad, sąsiadka i połowa Polski. Jest jednak taka roślina cebulowa, którą uprawiam od kilku lat, która jest piękna, nie brzydnie po kwitnieniu i szybko się mnoży. Generalnie jedna z moich ulubionych jeśli chodzi o cebule sezonowe sadzone wiosną. To ismena (Hymenocallis x festalis) .

Ismena zwana błonczatką
Ismena zwana błonczatką

Zaczęło się niewinnie, od jednej cebulki kupionej na rynku. Pamiętam dokładnie, że kosztowała dziesięć złotych. Było to z sześć lat temu a gdyby nie mój poważny błąd sprzed dwóch lat miałabym teraz pewnie koło setki cebulek, z czego około 20-25 kwitnących. Ale o tym później.

Uprawa Ismeny

Napiszę o tym jak uprawiam tę roślinę w pojemnikach, bo w gruncie zupełnie mi się nie udawała.

Ismena jest żarłoczna i ma duże zapotrzebowanie na wodę. Gleba musi być żyzna i długo utrzymująca wilgoć, ale musi być też ultra przepuszczalna. W przeciwnym razie korzenie rośliny będą podgniwać. Przygotowując dla niej ziemię robię tak: połowa to żwir do posypywania zimą chodników (może być inny rozluźniacz) a druga część to pół na pół kompost wymieszany z żyzną, gliniastą ziemią. Kiedy nie miałam tego ostatniego dodawałam zamiast niej ziemię workową, ale z tych ciężkich a nie typowo torfowych. Takie połączenie sprawia, że podłoże ładnie trzyma wilgoć, ale duży udział rozluźniacza sprawia, że nadmiar wody z łatwością opuszcza donicę. Oczywiście na spód także daję dwu / trzycentymetrowy drenaż, bo oprócz tego że nie pozwala na ewentualne stagnowanie wody to ułatwia na jesieni wyjęcie mocno rozrośniętej bryły.

Cebulę sadzimy na taką głębokość aby szyjka cebuli delikatnie wystawała ponad powierzchnię. Jeśli cebula ma białe, mięsiste korzenie (a powinna mieć) to donica musi być na tyle duża aby je swobodnie rozłożyć. Pisząc rozłożyć mam na myśli zmieścić na głębokość. Można je oczywiście skrócić, ale wtedy poczekajmy aż rany zaschną i dopiero sadźmy.

Cebula ismeny
Cebula ismeny

Stanowisko powinno być słoneczne ,ale (jeśli to możliwe) osłonięte od silnych wiatrów. Te mogą złamać nam łodygę kwiatową. Zdarzyło mi się to tylko raz, kiedy wiatr przewracał całe, ciężkie donice. U mnie ismeny lądują zawsze na tarasie od strony południowej, bo w czasie kwitnienia są wyjątkowo pięknie. Po kwitnieniu przestawiam je w bardziej osłonięte miejsce i dokarmiam cebulę. Liście pozostają ładne, czysto zielone aż do jesieni pod warunkiem, że nie zjedzą ich ślimaki. W zeszłym roku całe wieczory spędzałam na zdejmowaniu tych mniejszych i większych szkodników wdrapujących się ociężale, ale zadziwiająco szybko na wysokie donice. Jednak problemu ślimaków nie przeskoczymy, trzeba regularnie zbierać i wynosić poza obręb ogrodu. Można też zaproponować 5 zł za kubeczek ślimaków- a nóż widelec znajdzie się jakiś brzdąc chcący zarobić na pracach sezonowych ;)

Przez cały sezon należy dbać o dokarmianie i podlewanie. Im lepiej się do tego przyłożymy tym piękniejsze rośliny będziemy mieć w roku następnym i tym większe cebulki przybyszowe oderwiemy. Zwłaszcza do podlewania należy się przyłożyć. W donicach ziemia szybko przesycha na co roślina źle reaguje. Latem pojemniki stojące przy południowej ścianie podlewam czasem nawet dwa razy dziennie.

Jesienią, kiedy temperatura spada do ok. +5°C zabieram donice do nieogrzewanego garażu. Tam trzymam tydzień lub dwa, czasem nawet dłużej. Kiedy liście zaschną ścinam je i zabieram donice do domu. Wyjmuję cebule z ziemi (a może to nie być łatwe zadanie), oczyszczam z grubsza i pozwalam im jeszcze parę godzin przeschnąć. Białych, mięsistych korzeni nie obcinamy. Następnie lądują w misce przesypane wilgotnym torfem. Układam je po skosie jedna oparta o drugą przesypując podłożem. Korzenie są przykryte całkowicie, natomiast sama cebula tylko w dolnej części. Chowam do ciemnego i najzimniejszego w moim domu miejsca gdzie temperatura utrzymuje się zimą między 16 a 18 stopni. Nie mam zimniejszego miejsca, ale to nie szkodzi, bo ismena wcale go nie wymaga. Raz w ciągu zimy zraszam torf. To wszystko. Dlaczego się tak rozpisuję na temat tak wydawałoby się nieistotnej sprawy jak przechowywanie?

Kiedy już cebul zrobiło mi się naprawdę dużo chciałam ułatwić sobie nieco zadanie. W internecie wyczytałam, że spokojnie można te rośliny przechować w pojemniku, w którym rosły. Przesuszyłam je jak zwykle, ścięłam liście i zabrałam na zimę do domu. Wiosną jednak okazało się, że wszystko zgniło. Niby ziemia przeschła, ale tylko na kilka centymetrów, w środku była widocznie wilgotna. Ostały się trzy niewielkie cebulki rosnące przy brzegach donicy oraz jedna posadzona pojedynczo w niewielkim pojemniku. Co zrobiłam źle? Wydaje mi się, że za duża donica była do takiej próby. Wydawało się, że skoro liście uschły a palec wsadzony do ziemi nie czuł wilgoci to znaczy, że się uda. W dodatku cebule sadzone były jak zwykle dosyć gęsto . Piszę to ku przestrodze, aby zwracać na to uwagę. Nie zniechęcam do takiego sposobu przechowywania, bo sama znowu w tym roku zrobiłam podobnie tylko z mniejszymi doniczkami. Cebule przechowały się ładnie, ale za szybko zaczęły wyłazić. Ani, że ciemno, ani, że zimno nie powstrzymało ich przed puszczaniem zielonego. Niestety musiały pójść już do ziemi i mimo wystawiania w ciągu dnia na dwór strasznie się powyciągały. Ja zostanę więc od tego roku przy moim sposobie przechowywania w torfie a wy zrobicie jak chcecie. Nie chciałabym aby to moje skarżenie się zniechęciło was do uprawy tej pięknej rośliny. Wręcz przeciwnie. Poza epizodem z zimowym przechowywaniem nie miałam z nią żadnych problemów. To roślina bardzo zdrowa i nic (poza ślimakami) jej nie zagraża. Ma cudne kwiaty podobne do hippeastrum. Obie rośliny należą zresztą do tej samej rodziny- amarylkowate :) ładnie, prawda?

Ismena

Niestety mam bardzo niewiele zdjęć błonczatki, ale obiecuję, że jeżeli to uda mi się to nadrobić tego lata to edytuję wpis dołączając ich więcej :) Na pędzie są zwykle trzy lub cztery kwiaty, choć krążą zdjęcia gdzie było ich osiem- ku zdziwieniu samej właścicielki zresztą. Kwiaty są zwykle białe, ale są również dostępne odmiany o kwiatach w kolorze żółtym.

Rozmnażanie

Ismenę rozmnażamy poprzez cebulki przybyszowe, które dobrze potraktowane przez jeden sezon są już w stanie zakwitnąć następnego. I to jest jej ogromna zaleta. W krótkim czasie z kilku cebulek możemy uzyskać dziesiątki kwitnących roślin albo (jak w moim przypadku) odbudować kolekcję utraconą z powodu własnego błędu

Z rodziny amarylkowatych jest jeszcze jedna roślina, którą zdaje się pokocham. To nerine bowdenii. Zeszły rok był jej pierwszym u mnie, ale przepięknie kwitła i ładnie przezimowała więc jeśli nie będzie kaprysić w tym roku to z miłą chęcią wam ją zaprezentuję. A może wy byście mi coś sprawdzonego podpowiedzieli?

6 thoughts

  1. Udalo mi sie kupic Ismene w markecie w zeszym roku,Ja rowniez wsadzilam je do doniczki z ze wzgledu na slimaki .Mialam czosnek ozdobny , nie zdazyl zakwitnac bo go zjadly .Ja jaesienia cebule wjelam z doniczk ps ( cebule porosly wielkie )i i wlozylam do dekturowych pudelek , przechowaly sie super.

    1. Z moich ismen kwitnie już ostatnia, reszta zakończyła kwitnienie. Bardzo żałuję, że tak wcześnie w tym roku wystartowały bo nieładnie się przez to powyciągały. Nie odbiło się to o dziwo na kwitnieniu, ale cała roślina nie wyglądała tak ładnie jak zazwyczaj. No, ale co zrobić?

  2. Ismene miałam kilka lat w gruncie, nie wykopywałam, przetrwała ze trzy sezony, ale jednak warto, tak jak Ty , przechować cebulki w piwnicy, bo jest to kwiat niezwykłej urody, delikatny i wyrafinowany.

    1. U niektórych zimują krokosmie, galtonie czy alstromerie- u siebie mogę tylko o tym pomarzyć niestety :( Żeby było jeszcze mniej wesoło, ismen już też nie mam, bo zostały za długo w nieogrzewanym garażu i po prostu zmarzły. Kiedy w domu rozmroziłam donice okazało się, że wszystko już miękkie. Najgorsze, że w sklepach te cebulki są takich rozmiarów, że uwierzyć nie mogę- liliputki dosłownie :( Nieprędko odbuduję kolekcję. Może jak zacznę teraz to za pięć, sześć lat…

  3. A ja od kilku lat nawet z doniczki nie wyciągam moich ismen. Liście zielone cały rok i kwitną zawsze w lipcu lub w sierpniu.Zimą trochę mniej podlewam.

    1. Nie zasychają liście? To na pewno ismena? U moich (jak u większości cebulowych zresztą) liście jesienią po kwitnieniu zasychają naturalnie i wtedy wiem, że czas na spoczynek. Ile wysokości mają teraz twoje kępy liści i po ilu latach?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *