Klon hondoański- nowy mieszkaniec

Klon hondoański zwany cienkoszypułkowym
Klon hondoański zwany cienkoszypułkowym

To, że mam delikatnego świra na punkcie klonów to wiedziałam od dłuższego czasu. Nie spodziewałam się jednak, że to choroba zaraźliwa :) Post miał dotyczyć sadzenia dużych drzew, ale potem spojrzałam na tego klonika i stwierdziłam, że jakoś wyjątkowo duży to on nie jest- to po pierwsze, a po drugie sadziliśmy już większe drzewa i wtedy trzeba było łapać za aparat. Ciągle też poszukuję najlepszej metody palikowania. Tym razem skorzystałam z nowej, wyszukanej w sieci. Póki co zdała egzamin, ale mam pewne zastrzeżenia. Do sadzenia większych okazów jeszcze wrócę, ale najpierw pozwolę sobie króciutko przedstawić mój nowy nabytek :)

Klon hondoański (Acer capillipes) nazywany jest inaczej cienkoszypułkowym bądź cienkolistnym. Spotkałam się także z określeniem wężowy, ale myślę, że lepiej zostawić je jednak klonowi pensylwańskiemu. Zresztą, oba gatunki mają cechę wspólną- ich główną ozdobę stanowi kora. U pensylwańskiego zwracamy uwagę przede wszystkim na wzór, u hondoańskiego na kolor. Kiedy zobaczyłam go pierwszy raz w szkółce to oniemiałam z zachwytu. Zieleń kory sprawia, że ma się wrażenie jakby to nie było drewnem a żywą, zieloną tkanką taką jak przy kwiatach. Nie tylko pień jest taki, ale wszystkie gałęzie z wyjątkiem tych najmłodszych. Oprócz tego widoczny jest jasny, paskowany wzór. Zastanawiam się czy z wiekiem będzie się on powiększał czy zanikał. Po informacjach z trudem wygrzebanych w sieci domyślam się, że jednak zieleń będzie pomału ustępować szarym, pionowym paskom i poprzecznym pęknięciom, które na moim egzemplarzu są na razie aby kropeczkami.

Kora klonu hondoańskiego
Kora klonu hondoańskiego
W słońcu przybiera odcień oliwkowej zieleni
W słońcu przybiera odcień oliwkowej zieleni

Liście

Trójklapowe, soczyście zielone, od spodu trochę jaśniejsze. Internety podają, że mogą pojawić się również pięcioklapowe, ale ja nie dałam się wciągnąć w poszukiwania dodatkowej pary klapek, wystarczy mi to co jest :)

Liść klonu hondoańskiego
Liść klonu hondoańskiego

Niby nic specjalnego, ale liście mają jedną, ładną cechę a mianowicie nerwy widziane od spodu oraz ogonki liściowe są wybarwione na czerwono. O ile nie rzuca się to w oczy z daleka, o tyle przechodząc pod klonem nie sposób nie zwrócić na to uwagi- oczywiście zaraz po tym jak oderwiemy wzrok od kory ;)

Czerwone unerwienie liścia
Czerwone unerwienie liścia
I czerwone ogonki liściowe
I czerwone ogonki liściowe

Kwiaty

Zupełnie niepozorne, ledwie je zauważyłam w tej masie zieleni. Klon kwitnie w maju, ale jego kwiatki giną zupełnie ze względu na zielonkawo-żółtawą barwę. Nie wiem czy pachną, bo musiałabym wziąć drabinę, ale jeśli nawet to nie na tyle aby poczuć to bez wtykania w nie nosa.

Kwiaty klonu cienkoszypułkowego- trudno je dostrzec ze względu na barwę
Kwiaty klonu cienkoszypułkowego- trudno je dostrzec ze względu na barwę

Owoce

Nie mam jeszcze zdjęcia, ale będą to typowe dla klona skrzydlaki.

Rozmiar

I tu mi nikt nie podał konkretnej odpowiedzi. Drzewo pochodzi z Japonii i dorasta tam do 20 metrów wysokości. Logika podpowiada, że zapewne w naszych warunkach nie ma co się spodziewać takich rozmiarów. Mimo to, różne źródła podają różne informacje. Jedne mówią o ośmiu metrach, inne o dwudziestu. Na wszelki wypadek założyłam, że ta druga wersja jest prawdziwa i tak go posadziłam aby w przyszłości nie martwić się brakiem miejsca czy zbytnim zacienieniem działki. Na razie rośnie więc samotnie, bo tym kawałkiem działki jeszcze dłuższy czas nie będę w stanie się zająć. Na szczęście roślina jest już słusznych rozmiarów i nie muszę wytężać wzroku aby dostrzec patyczek pośrodku niczego :)

Uprawa

Specjalnie od uprawy innych klonów się nie różni. Potrzebuje stanowiska słonecznego bądź półcienistego. Do tego najlepiej żyzna, próchnicza gleba o odczynie obojętnym lub lekko kwaśnym i sporo wilgoci. Z zapewnieniem tego ostatniego będę miała najwięcej problemów, ale myślę, że drzewo pomału, pomału się dostosuje. Mrozoodporność mimo egzotycznego rodowodu jest wystarczająca jak na warunki polskie. Strefa 5a/5b to strefa zupełnie bezpieczna.

Sadzenie dużych drzew

Tak jak wspomniałam, nie jest on największą rośliną jaką sadziliśmy w naszym ogrodzie, ale już na tyle dużą, ze ciężko byłoby mi zrobić to samej. Mam już na swoim sumieniu za wysoko posadzoną samodzielnie brzozę, której nasadę pnia muszę podsypywać ziemią co kilka podlewań więc tym razem skorzystałam z pomocy męża. Udzielił mi jej tym bardziej ochoczo, że ten klon w naszym ogrodzie to jego sprawka. Widząc go w szkółce serce krzyczało „kup go, kup go!”, ale rozum mówił spokojnie „przyjechałaś wybrać brzozę, potrzebujesz brzozy, po klona wrócisz innym razem”. Zwykle słucham serca, ale tym razem uległam rozumowi. Naprawdę potrzebowałam brzozy w miejsce tej, która nie ruszyła po zimie. Niestety silna wichura naderwała bryłę korzeniową drzewa, któremu dokładnie trzy dni wcześniej zdjęłam paliki. Drzewo jak gdyby nigdy nic uschło. Gdyby może była to inna brzoza…może środkowa… może gdyby wypadła każda inna z tych pięciu, które mam to posłuchałabym serca. Ale ponieważ wypadła ta najważniejsza, w związku z czym nie miałam innego wyjścia jak tylko zastąpić ją nową. Na szczęście miłością do klonów zainfekowałam już małżonka, któremu sumienie nie pozwoliło zostawić kupna tego pięknego okazu na „innym razem”. Zorganizował więc zrzutkę wśród rodziny i oto klonik przyjechał do mnie jako prezent imieninowy :D Zapewnię mu maksimum opieki aby obok innych moich ciekawostek klonowych stał się ozdobą mojego ogrodu :)

Sadzimy- historia obrazkowa

Za pomocą dwóch patyków i sznurka wytyczyłam spory okrąg.  Szpadlem zdjęłam z niego darń. darń to spore nadużycie. Rośnie tam głównie jastrzębiec kosmaczek, trochę mniszka, trochę perzu i gdzieniegdzie szczaw na poprawę humoru :)
Za pomocą dwóch patyków i sznurka wytyczyłam spory okrąg. Szpadlem zdjęłam z niego darń. Darń to spore nadużycie. Rośnie tam głównie jastrzębiec kosmaczek, trochę mniszka, trochę perzu i gdzieniegdzie szczaw na poprawę humoru :)

To co zostało porządnie wypieliłam i wymieszałam wierzchnią warstwę z kompostem i gliną. W tym miejscu mam jedynie jałowy piasek więc dodatek gliny był niezbędny.

Wykopałam dół sporo większy niż był mi potrzebny. Na dno znowu poszła lepsza ziemia. Żeby nie przystawiać co chwilę nielekkiego drzewa położyłam kij od mopa wyznaczający poziom gruntu a drugim sprawdzałam co chwila jak wygląda głębokość otworu względem wysokości bryły drzewa
Wykopałam dół sporo większy niż był mi potrzebny. Na dno znowu poszła lepsza ziemia. Żeby nie przystawiać co chwilę nielekkiego drzewa położyłam kij od mopa wyznaczający poziom gruntu a drugim sprawdzałam co chwila jak wygląda głębokość otworu względem wysokości bryły drzewa
Miałam nadzieję na zachowanie w całości tej torby. Byłaby idealna na suche liście, ale nie było takiej możliwości- trzeba było rozciąć.
Miałam nadzieję na zachowanie w całości tej torby. Byłaby idealna na suche liście, ale nie było takiej możliwości- trzeba było rozciąć.
Przymiarka czy aby na pewno wszystko się zgadza i czy drzewo stoi prosto
Przymiarka czy aby na pewno wszystko się zgadza i czy drzewo stoi prosto

Palikowanie

Jedno nacięcie
Jedno nacięcie
I drugie
I drugie
Powstało nam coś takiego
Powstało nam coś takiego
Klon hondoański
Paliki zostały wbite tuż obok bryły korzeniowej
Żeby potem nie kombinować dobrze jest na bieżąco kontrolować wysokość obu palików przykładając listwę poprzeczną, do której na końcu przywiążemy drzewo
Żeby potem nie kombinować dobrze jest na bieżąco kontrolować wysokość obu palików przykładając listwę poprzeczną, do której na końcu przywiążemy drzewo
No i potem jazda! Taczka ziemi...
No i potem jazda! Taczka ziemi…
uzebtywanie...
udeptywanie…
ziemia...
ziemia…
udebtywanie
udeptywanie

Można oczywiście sadzić w błoto, ale nie mieliśmy na to czasu. Stopniowe dosypywanie ziemi i jej częste udeptywanie też jest dobrą metodą. Byle tylko nie deptać po samej bryle korzeniowej. Kiedy poziom nasypywanej ziemi zbliżał się do poziomu zero dałam jeszcze taczkę kompostu wymieszanego z gliną, ale już na całej szerokości dziury.

Pozostało już tylko przykręcić poprzeczkę
Pozostało już tylko przykręcić poprzeczkę…
przymocować do niej pień drzewa- użyliśmy starych szelek i takera. Wystające kawałki poprzeczki obcięliśmy bo brzydko się prezentowały.
przymocować do niej pień drzewa- użyliśmy starych szelek i takera. Wystające kawałki poprzeczki obcięliśmy bo brzydko się prezentowały…
i porządnie podlać
i porządnie podlać
Dziurę wysypałam jeszcze korą sosnową. I oto moje nowe drzewko w pełnej okazałości czekające na burzę.
Dziurę wysypałam jeszcze korą sosnową. I oto moje nowe drzewko w pełnej okazałości czekające na burzę.

Taki typ mocowania generalnie się sprawdził. Drzewko jednak drgnęło nieznacznie na lewą stronę i chyba wiem dlaczego. Paliki ustawiliśmy w tą stronę, aby były jak najmniej widoczne od wejścia na działkę. Trzeba było jednak posłużyć się kluczem, że kierunek jaki wyznaczają paliki równa się kierunkowi zachodniego wiatru (najsilniejszy u nas). I jeszcze jedno: taki typ mocowania nie służy ochronie korony. Służy tylko i wyłącznie temu aby bryła korzeniowa siedziała stabilnie w gruncie. Stąd też tak niskie mocowanie. Widziałam i takie do wysokości kolan i też zdawały egzamin. Zdaje sie, że i moje zeszłoroczne brzozy dorobią się nowych mocowań, bo widoku zakładanych w biegu, w czasie burzy sznurków, rurek i patyków wszelkiej maści już dłużej nie zdzierżę :)

Na koniec życzę wam takich imienin jak moje :D

3 thoughts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *