To był maj…

ogrodowa pasja

Weź się w garść-myślę. I nie wychodzi. Nie wiem czy wszystko tak pędzi czy ja straciłam na wydajności, ale maj to zawsze miesiąc kiedy nie wyrabiam na zakrętach. I niby od lat pamiętam, że jest wtedy ciężko i próbuję nadgonić wczesną wiosną a nawet zimą (jeśli nie ma mrozów), ale i tak piąty miesiąc roku jest dla mnie czasem utraconych nadziei :'( Wtedy to okazuje się, że już na pewno nie podzielę jednych czy drugich bylin, bo za późno. Nie przesadzę tego krzewu, bo za późno. Nie przytnę też już forsycji ani tawuł wczesnych, bo za późno.  Zagajnik brzozowy miał być ładnie wykoszony, sad przycięty, warzywnik powiększony, ogrodzenie pomalowane, róże z doniczek wysadzone, miejsce pod „stepową rabatę” wygrabione, kompostownik (kolejny) dostawiony, rozsadnik zbity … Tymczasem okazało się, że w tym najgorętszym momencie czasu dla ogrodu nie było, rzeczy do zrobienia się piętrzą i piętrzą, a ja… ? Ja miałam aparat w ręku dwa, może trzy razy. Za mało fotografuję. Kiedy mam wolną chwilę wyskakuję poskubać chwaściory albo wysadzić jedną czy drugą roślinę męczącą się niemiłosiernie w donicy pod garażem. Chęć do kupowania nowych roślin na szczęście nieco osłabła, ale to tylko dlatego, że nie jeżdżę po szkółkach- nie ma co kusić losu ;)

No dobra, ale coś tam w zeszłym miesiącu udało się uwiecznić :)

Zieleń

Za to kocham maj najbardziej. Na moich piaskach i przy obecnych suszach tylko kwiecień i maj to miesiące soczystej zieleni. Potem wszystko w dolnych partiach przechodzi w słomkowy kolor chrupiąc pod nogami w czasie spacerów. Trawniczki w miarę regularnie podlewane mam trzy (już trzy!) i te pozostają zielone. Reszta zdana jest sama na siebie i odżywa tylko po większych deszczach.

ogrodowa pasja
Wczesnomajowy las- w zasadzie zagajnik, bo starego lasu z tej perspektywy nie widać. Brzózki aż świecą z daleka, kwitną grusze a dęby pomału zrzucają stare liście.

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja
młode liście grabu- cudowna seledynowa zieleń

Odkrycie roku

Z tą rośliną wiązałam wielkie nadzieje i nie zawiodła mnie. Nabyta na próbę w zeszłym roku nie zechciała zakwitnąć, nad czym ubolewałam strasznie. Za to bacznie obserwowałam jej liście, które także są niezwykle dekoracyjne. Nie było na niej ani pół szkodnika. Zdawała się też nie zwracać uwagi na to, że znajduje się w zasięgu zraszacza trawnikowego- zero chorób grzybowych. Do tego ciekawie przebarwia się jesienią. To, że Piet Oudolf ją namiętnie wykorzystuje to już nie muszę dodawać? :) Proszę Państwa, przed wami baptysja błękitna (Babtisia australis)

ogrodowa pasja
baptysja błękitna (Babtisia australis)

ogrodowa pasja

Jestem naprawdę nią zachwycona i chcę jej więcej. Niestety czytam, że nie lubi przesadzania ani dzielenia więc rozmnażanie tylko przez siew lub sadzonki pędowe pobierane wiosną. Nabyłam ją „niechcąco” na zeszłorocznym święcie kwiatów w Opatówku, potem nie widziałam w stacjonarnej sprzedaży :(

Kolor kwiatu jest tak chabrowy, że żadne zdjęcie tego nie odda. Niestety na trzy sadzonki, jedna ma kwiaty inne- fioletowe. Normalnie bym się ucieszyła, bo fiolet jest moim ulubionym kolorem w ogrodzie zaraz po zieleni, ale… nie dorównuje chabrowemu. Nie wiem jeszcze co z tym fantem zrobić, ale pomyślę kiedy nabędę więcej sadzonek tej rośliny. Boję się nawet, że jak dobrze pójdzie to jest w stanie powalczyć o prym pierwszeństwa z kocimiętką :)

Sasanki zawsze fotogeniczne

Nie jest tajemnicą, że je lubię. Pisałam już o nich tutaj. Pomijając fakt, że to piękne rośliny, aparat je po prostu kocha. Pokryte aksamitnymi włoskami liście i łodygi pozwalają się pięknie portretować słońcu. Kwiaty to czysta skromność,a puchate owocostany w formie „dmuchawca” to już raj dla każdego fotografa.

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

Trochę różu?

ogrodowa pasja

Ten śliczny bodziszek to zeszłoroczny prezent od dobrej duszyczki Karoliny. Sporą kępę podzieliłam na dziesiątki części. Kiedy doszły do tego sadzonki korzeniowe to z powodzeniem obdarowałam kolejne osoby a i sama mogłam obsadzić jakieś dwa metry kwadratowe

ogrodowa pasja
A to już z kolei szałwia łąkowa w odmianie, którą na pewno sobie przypomnę i dopiszę później :) Bałam się, że rozmnożona z nasion nie powtórzy cech, ale widzę same ładne, różowe rośliny o nabiegłych fioletem łodygach więc… :)
ogrodowa pasja
rutewka orlikolistna
ogrodowa pasja
Rdest wężownik- miałam na niego uważać, a tymczasem on wcale nie zamierza zająć mi ogrodu.
ogrodowa pasja
Penstemon w jakiejś niskiej odmianie- zeszłoroczny targowy zakup więc karteczki brak. Liście zmieniają późnym latem barwę na bordową i w takim stanie utrzymały mi się całą zimę.
ogrodowa pasja
Mój własny ukochany 'Percy Wiseman’ dał mi w tym roku pierwszych kilka kwiatów- radość ogromna :)
ogrodowa pasja
Orlik
ogrodowa pasja
Kawałek mojej łąki kwietnej z goździkiem kropkowanym w roli głównej.
ogrodowa pasja
Chaber białawy to już wiejska klasyka :)
ogrodowa pasja
I żurawki, które regularnie rozmnażam, ale nie za bardzo wiem po co- przecież za nimi nie przepadam.

Już się przesłodziłam :) Dobrze, że już czerwiec i pojawi się więcej bieli, choć co może dorównać tawułom wczesnym (?) gdzie nie widać liści albo łące z margerytkami (u mnie się mówi „margaretki”)?

ogrodowa pasja
kwitnące tawuły
ogrodowa pasja
margaretki, których czasem nie wykaszam tutaj, a innym razem tam :)

Czosnki i kocimiętka :)

To teraz was zamęczę :D Będzie do znudzenia to samo, bo i w przeciwną stronę nie odwracam głowy- to miejsce jest jako tako ogarnięte, czego nie można już powiedzieć o reszcie ogrodu. Kiedy zaczęłabym pisać o tym, czego jeszcze nie zrobiłam, a co zrobione powinno być już dawno temu… Zostanę więc przy kocimiętce i innych dobrach z frontowej rabaty :)

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

ogrodowa pasja

Kocimiętka- uwielbiam ją i żałuję, że przegapiłam moment podzielenia jej na kolejne srylion części. Mogłabym co prawda zrobić to po pierwszym kwitnieniu, ale jak pewnie wspominałam nie raz, preferuję termin wczesnowiosenny- nie trzeba wtedy podlewać a i ona sama szybciej zakrywa wolne przestrzenie niż dzielona latem. Trudno, zrobię to w przyszłym sezonie- znaczy znowu plany, których niezrealizowanie grozi dołem- niedobrze ;)

Mamy już czerwiec, a to oznacza, że znowu dłonie trzeba przestawić z chwytu widłowo-szpadlowego na motyczkowo-wybierający. Kiedy po długiej walce z chwastami plecy odmówią posłuszeństwa, będziemy mogli dać im odpocząć rozprostowując je o zmierzchu w pozycji „podlewacza”. Właściciele systemów nawadniających nie wiedzą z pewnością jaka to przyjemność po ciężkim, upalnym dniu stanąć w pozycji wyprostowanej i poić swoje rośliny każdą według potrzeb nie skąpiąc przy okazji sobie przyjemnej, zimnej mżawki :) Już się wprost nie mogę doczekać :) Ironia wyłapywalna? :)

 

 

 

39 thoughts

  1. Cudowne, bajeczne zdjęcia!Uwielbiam , nie mogę się napatrzeć. Pieką roślinność , wspaniałe barwy. Gratuluję zmysłu ogrodniczego i fotograficznego. Czekam na kolejne fotografie i ciekawe porady. Pozdrawiam

    1. Kiedy czytam tak miłe słowa natychmiast dostaję motywującego kopa w cztery litery :) Od razu chce się człowiekowi ruszyć i więcej działać – dziękuję za to :)

    1. Na szczęście sama decyduję o tym co akurat pokazać bo gdyby kto inny wpadł do mnie z aparatem to byłby wstyd. Nie bez powodu pojawiają się przede wszystkim zbliżenia i to głównie nowej rabaty- reszta ogrodu mi zarasta, a ja nie jestem w stanie tego na razie opanować. Tak więc”uporządkowany ogród” to spoooore nadużycie ;) Ale tak, mój własny nie napiszę ciasny :)

  2. Co to za śliczne trawki pojawiły się na siódmym od dołu zdjęciu? I czy podzielisz się informacjami na temat Twojego sprzętu fotograficznego?
    Kocimiętkę kiedyś miałam, ale mój kot urządził sobie z niej ucztę… a teraz po tych zdjęciach znowu jej zapragnęłam…
    P.S. Bardzo miło się Ciebie czyta, lubię takie ironiczne poczucie humoru :)

    1. Na tym zdjęciu to turzyce 'Amazon Mist’. Normalnie bym ich nie kupiła bo bardzo ludziom wygniły w tym roku a to oznacza że nie są niezawodne, ale były w tak dobrej cenie, że nie mogłam się powstrzymać :) Ładne są, ale jeśli będą grymasiły przy zimowaniu to już ich nie kupię :)
      Mój sprzęt fotograficzny? Nie usuwam metadanych- informacje o użytym sprzęcie i parametrach są do odczytania w większości programów do przeglądania zdjęć. Jeśli nie ma informacji o obiektywie to oznacza, że akurat użyłam któregoś z manualnych- moje ulubione to helios 44mm i manualny nikkor 50mm o maks. przysłonie 2. Często używam różnych „wynalazków”. Z „normalnych” obiektywów najczęściej u mnie w użyciu micro-nikkor 105 mm f2.8G- bardzo go lubię i akurat do tego artykułu najczęściej chyba wykorzystywany :)
      Z kocimiętką to nie wiem o co chodzi. Komu bym jej nie polecała to słyszę o kotach. Ja mam dwa a i bezpańskie do nas zaglądają – żadne z nich nie wykazuje zainteresowania kocimiętką i nie ma mowy o jakimś wgniataniu. Ponoć to zależy nawet nie od odmiany tylko od kota- część z nich ma coś… no nie pamiętam co :) W każdym bądź razie taki egzemplarz kota musi być podatny na działanie rośliny :)

      Dzięki za miłe słowa :)

      1. Dzięki za tak wyczerpującą odpowiedź :) A co do reakcji kotów na kocimiętkę to się zgadzam. Miałam w tym czasie dwa koty – jeden był na nią zupełnie obojętny, a drugi dostawał ataków szału. Mój błąd, że jej nie ochroniłam przed tym szkodnikiem. Ale przez Twoje zdjęcia chyba będę miała podejście numer dwa do kocimiętki :)

      2. Mam dwie kocimiętki, obie wygniatane przez koty – nie moje, bo ja jestem „psia dusza” i kotom nie dałam się oswoić. Uwalcowane też wszystko w promieniu ok. pół metra. Wbijanie patyczków od szaszłyków wymaga codziennego korygowania ich stanu, najeżenia i liczebności, bo futrzaki celowo je demolują. Pomaga na krótko.

    1. :D A nawet jak nie damy to ogród i tak przeżyje i to jest w tej zabawie najlepsze :) Jedne rośliny padną, inne opanują teren, ale ogród przetrwa. Czy będzie się nadawał do pokazywania to już wątpliwe mocno, ale pustki nie będzie bo przyroda jej nie toleruje :)

    1. Dzięki, ale prawdę mówiąc to nie bardzo mi teraz tak w rządku pasuje, nie pasuje to u mnie do niczego. Kupiłam niechcąco i chciałam posadzić zanim małżonek wróci do domu- bo u mnie co w gruncie to „było” a w doniczkach pod garażem łatwiej mu wyłapać nowy zakup ;) I tak się szybkim sadzeniem załatwiłam :) Ale nic to, żyję już przyszłymi nasadzeniami :)
      P.S. Cisy super się rozrastają, w szoku jestem że takie przyrosty w pierwszym roku mają. Pokażę jak „ogarnę” to miejsce z nimi :)
      Buziaki

    1. Nie wiem, dostałaś taką samą sadzonkę jak wzięłam dla siebie :(
      Przykro mi, ale rutewka od ciebie jako jedyna nie pokazała się po zimie, nie wiem co się stało :( Bałam się o wszystkie rutewki, bo przedwiośnie mokre, ale tylko ta jedna zastrajkowała. Jak mnie małżonek na urodziny znowu zabierze do bylinowego raju to sobie kupię na podmianę ;) No chyba, że wymyśli coś lepszego ;)

  3. Wstęp, jakim zaczęłaś wpis odzwierciedla stan mojego ducha, bo tyle prac niewykonanych i tyle zaległości… Jak nigdy dotąd, zniechęciłam się… moje rośliny na czele z chwastami mnie PRZEROSŁY…
    Nie zwierzyłam się jeszcze nikomu z tej niespodziewanej wiosennej depresji.
    Niedawno natknęłam się na blog „The frustrated gardener”, którego nazwa celnie określa mój obecny stan.
    Wracając do Twojego ogrodu i tych obrazów malowanych soczewką aparatu – zachwycam się każdym zdjęciem, a orlik, rutewka i sasanki to wyjątkowe dzieła sztuki!
    Dzięki za te cuda!
    B.

    1. :( Myślę, że nie jesteśmy jedyne. W tym roku wiosna się zbierała, zbierała a jak już wybuchła to nie wiadomo było w co ręce włożyć. Podejrzewam, że wiele osób obok radości z tego że w końcu ruszyło z kopyta odczuwało zmęczenie materiału :( Frustrated gardener znam i odwiedzam, bo autor dodał mnie do swojej listy blogów – tak tam trafiłam i bywam regularnie ze względu na filmy i szczegółowe wykazy roślin z niektórych wystawowych aranżacji :)
      Najgorsze jest to, że na wiosennego doła wcale nie pomaga czekolada :(

  4. OMG Jankosia ale pięknie!! Oglądam i oglądam te zdjęcia i ciągle mi mało. Bosssko u Ciebie. Pozdrawiam Ewa

    1. Ewa, siedzę przy tarasie teraz, mam tam podwyższony trawnik, którego ramy tata chciał ostatnio naprawić… i …. trawa pocięta żeby schować mocowania, drewno częściowo zdjęte (łomem), odsłonięte płyty betonowe a tarasy się nie schodzą i czekamy na fachowca z pytaniem dlaczego mamy trapez zamiast prostokąta. Uwierz mi, pokazuję tylko to, co akurat w miarę ogarnięte, ale to mniejsza część niż ta czekająca na „lepsze czasy” ;) Trzeba obracać głowę i aparat w tam, gdzie jest się z czego cieszyć – w przeciwnym razie człowiek by oszalał :)

  5. Oddycham z ulgą – nie tylko ja nie nadążam; a myślałam że to ze mną coś nie w porządku. Ta frustracja z powodu licznych zaległości w robocie to, jak widać, powszechna wiosenna przypadłość :). Moja kocimiętka nie wzbudza żadnych emocji – ignorują ją i moje koty i zmieniający się często rezydenci. Z zazdrością patrzę na tę przestrzeń (ja mam tylko działkę) – z jednej strony to więcej roboty (czytaj – większa „depresja” wiosenna ) ale można uzyskać lepszy efekt przy obsadzaniu taką samą rośliną większej przestrzeni. Ja mogę sobie pozwolić tylko na kępki max. 3 sztuki :(. Po obejrzeniu Twoich zdjęć nowym okiem spojrzałam na swoje rutewki – rosną jak chwasty,i nie grymaszą i pięknie kwitną. Czy te margerytki są wieloletnie czy się same wysiewają? Tak pięknie wyglądają, też chcę mieć „łączkę” :). Siewki mam, doradź mi, proszę, z jakimi roślinami lub trawką je połączyć, aby był taki piękny efekt jak na zdjęciu? I zdradź mi, co to za roślinka się czerwieni w lewym rogu na 13 zdjęciu z grupy „kocimiętkowo – czosnkowej”?

    1. Ojej! Jeszcze chwila i zawiąże nam się tutaj klub anonimowych ogrodników w depresji. Nie :)
      Rutewek zazdroszczę. Tym najzwyklejszym orlikolistnym pozwolę się w tym roku wysiać i zobaczę co z tego będzie. Na inne na razie chucham i dmucham żeby się zbytnio nie wysilały :)Szczególnie rutewka delavaya jest tą którą pokochałam od razu.
      Co do margaretek to nie wiem czy są jednoroczne czy wieloletnie. Wydaje mi się że to byliny, ale pewności nie mam. Ja je rozmnażam metodą rzutu z przydeptaniem- może niedługo zademonstruję ;) Wydaje mi się że jeśli mają rosnąć na łączce to najlepiej je posadzić z rodzimymi trawkami: kostrzewami, śmiałkami albo trzcinnikami. Wtedy będzie to wyglądać naturalnie. Można też posadzić je na gołej ziemi a dzikie trawy pojawią się same, chociaż na niedużej działce to dosyć ryzykowne posunięcie by było ;)

      Ta roślina o którą pytasz to dziewanna. Odmiana miała w nazwie coś ze śliwką, chyba wędzona śliwka czy jakoś tak. Poszukam, sprawdzę i podpiszę zdjęcie. Nie jest zbyt ładna. Ma wiele łodyg bardzo cienkich i krótkich a kwiaty miały być śliwkowe ale to raczej takie bordo jest. Nie takiej rośliny się spodziewałam kiedy kupowałam w zeszłym roku, ale cóż :)

      1. Na zdjęciu ta dziewanna ładnie wygląda – przynajmniej jako kolorowa kępa. Kolor zgaszony ale ciekawy. Jeśli to śliwka, to raczej w początkowej fazie robienia powideł. A co do wzrostu – może masz za żyzną ziemię? Dziewanny lubią spartańskie warunki…

        1. Żyzna ziemia? U mnie? Dobre :)
          Znalazłam karteczkę, to odmiana 'Plum Smokey’. Ona rośnie taka niska i to niby jest jej zaletą – jak dla kogo ;) Niedaleko mam białe w odmianie 'Wedding Candles’ i te mnie zachwycają, ale dopiero są w pąkach :( Rozsiały się też dość mocno i liczę bardzo, że otrzymam z nich białe kwiaty. No, ale to się okaże dopiero w przyszłym roku :)

    1. Bardzo dziękuję :D Powiem szczerze, że kiedy patrzę jakie czasem foty próbują ludziom sprzedawać „na ścianę” to od razu mam ochotę otworzyć przy blogu własny mini-sklepik. Potem jednak mi złość przechodzi i zapominam :)

  6. Wspaniałe zdjęcia i historia. Jakbym czytała swoje myśli. Też nie moge nadążyć za swoim ogrodem i też część planów pozostaje wciąż planami, ale staram się i uwielbiam tu zaglądać :-)

    1. Ciekawe czy zjawi się ktoś, kto może powiedzieć: „ja w tym sezonie jestem do przodu z pracami ogrodowymi i leżę tylko na leżaku i podziwiam”? :)

      1. Dobre, dobre!
        No jak żyję nie poznałam nikogo takiego, ale faktycznie, chciałabym!
        Chociaż nie, znam takich co uważają że jedno sobotnie przedpołudnie w miesiącu prac działkowych niezbyt intensywnych wystarcza żeby się Zarząd Ogródków Działkowych nie miał się czego czepiać, a „działka pracownicza” (relikt! ) na grilla nadaje się świetnie… No ale ci tyrający działkowicze owocowo-warzywni nie traktują ich poważnie… Niestety to oni są w odwrocie, działki kupowane są ostatnimi laty głównie pod kątem grilli weekendowych i trawniczków dla dzieci…

  7. O Matko, kocham Twój ogród!!! Mamy bardzo podobne rośliny – u mnie kocimiętka też szaleje. nie nadążam jej wyrywać, bo rozsiewa się jak szalona – u Ciebie nie pojawiły się pod krzaczkami siewki??? Nie byłoby potrzeby dzielenia starszych osobników ;) Kocham kocimiętkę miłością nieskończoną :) I trawkę w paski i kostrzewę obok kocimiętki też mam – brakuje mi tylko tego czosnku ;) I Twojego rozmachu w ogrodzie mi brakuje – ale mam zamiar uczyć się od najlepszych ;)

    1. Nie mam problemu z siewkami. Pojawiają się, ale nie aż tak licznie jakbym sobie tego życzyła :) Kocimiętkę dzielę co drugi sezon żeby miała idealny rozmiar. Jeśli to zaniedbam, staje się zbyt wielką i łatwiej się wtedy kładzie po deszczu czy podlewaniu. Dodatkowo siewki też przenoszę. Prawdę mówiąc chciałabym jeszcze dziesięć razy tyle co mam teraz :D Ale by było! :D
      Trawkę w paski mamy inną – u mnie to trzcinnik 'Overdam’, jedna z moich pierwszych trawek w ogóle. Pamiętam jak go kupowałam i na słowo „trzcinnik” reagowałam paniką bo przecież to jeden z gorszych chwastów u mnie- sto razy gorszy niż perz. Kupiłam jedną sadzonkę na próbę i na wszelki wypadek rosła w zadołowanej donicy, bo nie mogłam uwierzyć że to będzie kępkowe :)

      Czosnki trzeba nabyć bo z kocimiętką wyglądają super, zwłaszcza białe bo fioletowe to już chyba nie ten teges. Wyjątkiem jest 'Globemaster’, którego nabyłam tylko trzy cebule, ale to najlepszy czosnek na świecie. Kwitnie już z miesiąc. Inne czosnki po kolei rozwijały się i przekwitały a ten dalej trwał, coś niesamowitego. Tylko ich cena mogłaby być niższa :(

      Dziękuję za odwiedziny. Miłego dnia :)

  8. Świetne zdjęcia :) U nas posadziliśmy pełno różnorakich kwiatów i zaczyna, to wyglądać coraz lepiej, gdyby nie fakt, że w niektórych częściach ogrodu zaczęły nam grasować szczury… Niszczą nam te najmniejsze i najdelikatniejsze kwiaty. Ciągle jakiś problem.

  9. Jak u Ciebie pięknie w maju! Te czosnki rewelacyjne! Chyba też zainwestuję jesienią w cebule. Wiesz, ja też w ubiegłym roku odkryłam baptysję i jestem nią po prostu zachwycona. Kupiłam od niechcenia dużą sadzonkę w znajomej szkółkarki, która mi ją bardzo zachwalała. Baptysja nie miała wtedy kwiatów i szczerze mówiąc nie zrobiła na mnie dużego wrażenia. Ale jak ona zakwitła w tym roku, to ją pokochałam miłością najszczerszą. Taka gęsta chabrowa kępa! Nadaje się też idealnie do ciętych kompozycji z piwoniami, bo dodaje ich ciężkim kwiatom lekkości w wazonie. Teraz już mam 3 baptysje. Dokupiłam. Pozdrawiam!!!

    1. :) Czyli wiesz co czuje moje serce :) Podglądam sobie teraz owoce baptysji żeby nie przegapić momentu i wysiać tam gdzie należy :) Chcę jej dużo dużo :D

  10. Dzisiaj kupilam Baptisia australis, czyli Blue False Indigo, czyli Baptysje niebieska ufff….:)
    Kupilam w ciemno, byla w sklepie 80%off.Zostala bylina 2010. Google podaje, ze jest to roslina trujaca, szczegolnie szkodliwa dla dzieci. Niemniej jednak w domu sprawdzilam m.in na Twoim blogu i okazuje sie, ze roslina ubarwi moj ogrod. Miejsce juz nalazlam, a jutro podjade kupic druga. Posadze je razem pod hortensja drzewiasta. :) :) :) Pozdrawiam.

    1. To nie ukrywam, że zazdroszczę zakupu. Rozglądam się za nią po szkółkach i nie widzę. Moja za to zawiązała nasiona i będzie próba wysiewu :) Już nie mogę się doczekać :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *