Nie wytrzymam z pisaniem do jutra, zbytnio się podekscytowałam dzisiejszymi nasadzeniami i tymi, które muszą poczekać do jutra. W ogrodnictwie najfajniejsze jest to, że ciężka, fizyczna praca zawsze przynosi człowiekowi (oprócz zmęczenia) mega kopa do dalszego działania. I skoro już jestem tak pozytywnie naładowana to pokażę wam jeszcze kilka ładnych momentów, które udało mi się złapać w Arboretum.
Zaczniemy kolorowo.
Fajnie, że jeżówki są obecnie „modne”. Nadają ogrodowi zawsze jakiejś takiej swojskości. Ja osobiście je bardzo lubię choć mam tylko kilka odmian. Są łatwe w uprawie, łatwo się rozmnażają z siewu, kochają słońce, znoszą półcień- czego chcieć więcej. Są nieco żarłoczne, ale to cecha większości tzw. babcinych kwiatów. Kiedy w wiejskich ogródkach sadzono kwiaty to nie rzucano białego proszku czy otoczkowanych kulek tylko najnormalniejszy w świecie obornik. Lubią to płomyki wiechowate, lubią to jeżówki, dalie… wiejskie kwiatki jednym słowem.
Ładnie te kwiaty prezentują się w połączeniu z trawami ozdobnymi. Szczególnie takie zestawienie jak na zdjęciu powyżej bardzo przypadło mi do gustu. Optycznie ciężkie pełne kwiaty jeżówki z delikatnymi poduszeczkami turzycy… mmm, cudnie
I znowu jeżówki z trawami. Tym razem nie spisałam odmian, ale pewnie jest to bardzo popularna jeżówka 'white swan’ w połączeniu z mozgą trzcinowatą (?)
Prawdę mówiąc nie widziałam zbyt wiele tych kwiatów, a ogród bylinowy zwiedzałam dosyć uważnie. Coś mi znowu musiało umknąć… I jeszcze nieznana mi wcześniej Jeżówka żółta (Echinacea paradoxa):
Koniec z jeżówkami. Pokażę wam jeszcze parę ujęć bez wdawania się w szczegóły dotyczące poszczególnych składowych rabat. Chciałabym żebyście mogli poczuć nieco klimatu. Robię więc co w mojej mocy aby tak się stało :)
Skoro już doszliśmy do hortensji to muszę wam pokazać dwie, których zabrakło w poprzednim poście a na pewno warte są uwagi mimo, że popularnością nie dorównują takim odmianom jak Annabelle czy Grandiflora.
Hortensja bukietowa 'Vanille Fraise’ przypomina mi trochę odmianę 'Phantom’ . Ta pierwsza nie rośnie taka duża a uroku dodają jej ciemnowiśniowe pędy. 'Phantom’ mimo iż w czasie przekwitania również nabiera różowych barw to na pewno nie w takim stopniu jak 'Vanille Fraise’ właśnie.
Piękna odmiana hortensji ogrodowej 'Kardinal’. Tak sobie właśnie podejrzałam opis tej odmiany na stronie Związku Szkółkarzy i widzę, że wyjściowo to odmiana o kwiatach w różowym kolorze. Wiadomo, że „niebieskość” w kwiatach hortensji zależy od zawartości glinu w podłożu i teraz nasuwa mi się pytanie: czy w takim miejscu jakim jest Arboretum prowadzi się do jakby nie było sztucznego zabarwiania kwiatów ( dodawanie ałunu ) czy może ta gleba rzeczywiście jest taka w glin bogata…?
Ja każdej wiosny powtarzam sobie, że już w hortensje ogrodowe się nie bawię, bukietowe są tak wdzięcznymi krzewami, że to nie ma sensu. Ale też każdej wiosny dzieje się coś, że z tymi ogrodowymi chcę się przeprosić i polubić. Tej wiosny dostałam od przyjaciółki mojej babci zrobioną zeszłego lata sadzonkę. Dodam: zrobioną specjalnie dla mnie. Nie mogłam odmówić chociaż pełna byłam obaw, że oto wzbogaciłam się o kolejnego drapaka, na którym nigdy nie ujrzę kwiatów. Ale babcia mówi „zobacz Monisia, tam pączki już są” . Co było robić? Podziękowałam ładnie i odstawiłam w „bezpieczne miejsce”. Jak się chwilę później okazało miejsce bezpieczne nie było. Przyszedł przymrozek i te maleńkie pączki zbrązowiały. Babcia była zła, ja byłam zła a nadal wyrzucić nie mogłam. Teraz mamy połowę sierpnia a ja cieszę się już taką 40-to centymetrową gęstą kulką . Hortensja ku mojemu zdziwieniu zakwitła trzema ogromnymi kwiatami, a kolejne trzy są w pąkach. Pędów jest mnóstwo i mam przeczucie, że oto przyszedł czas, że te hortensje zaczną w końcu u mnie rosnąć . Boję się tylko tych górali co to w radiu ciągle straszą ostrą zimą. No, ale ta hortensja sprawia wrażenie dosyć odpornej więc mam nadzieję, że z moją niewielką pomocą ładnie przezimuje.
Odmiana 'Kardinal’? Bardzo mi się podobała. W cienistym zakątku rzucała się w oczy z daleka. Jeśli doczekam się kwiatów u mojej hortensji w przyszłym roku to i może Kardinala sobie sprawię ;)
A znacie galtonię białawą? Niektórzy nazywają ją hiacyntem letnim. To cebulowa i niezimująca w gruncie roślina, która mi niezmiennie kojarzy się z ogródkami działkowymi. Kiedy jeszcze moi rodzice mieli działeczkę tę roślinę było widać przy każdej altance. Dosłownie przy każdej. Zapewne to sprawka łatwego rozmnażania z nasion. Cebulek przybyszowych niestety wytwarza mało więc jeśli marzą nam się łany takich kwiatów to luty/marzec trzeba siać :)
Pysznogłówkę chciałam mieć już od jakiegoś czasu, ale powstrzymywało mnie jedno: czerwony kolor kwiatów. W ogrodzie czerwieni praktycznie nie mam i bardzo jej unikam. Kocham za to biele, róże, błękity i fiolety. Kto by przypuszczał, że nawet taka pysznogłówka jest już w odmianie dla mnie odpowiedniej? :)
Ja was do rdestów nie namówię, do tego trzeba dojrzeć. Ale znam kogoś kto może wam w tym pomóc. To jeden z najbardziej znanych architektów zieleni na świecie Piet Oudolf. To przez niego zakochałam się w ostnicach i przez niego zainteresowałam się naszymi rodzimymi gatunkami traw. Jedyne co musicie zrobić to wejść na jego stronę www.oudolf.com i pooglądać realizacje zarówno ogrodów publicznych jak i prywatnych. A potem to już będzie z górki. A że jesteśmy przy takich niepozornych roślinach to pokażę wam jeszcze:
Czyż nie pięknie odpoczywają oczy przy takich widokach? Trzęślica modra (Molinia caerulea) w odmianie Variegata to chyba najpopularniejsza Molinia w naszym kraju. Mylę się? Jeśli trafiam gdzieś na wątek dotyczący trzęślicy to ta odmiana właśnie najczęściej się przewija. Bardzo lubię takie delikatne rośliny, które dopiero w masie pokazują całe swe piękno. Trzęślicy do tej pory nie miałam , ale jak się dzisiaj okazało znalazłam jedną wśród moich ostatnich zakupów u pana Smala ze sklepu trawki.pl – prezent :) I nie wspominam o tym bynajmniej ze względu na bonus jaki otrzymałam. Z dystansem podchodzę do zakupu roślin przez internet, ale tu byłam naprawdę zadowolona i wdzięczna za fachową poradę i cierpliwość- a wierzcie mi, jestem upierdliwą klientką. Moja nowa Molinia to co prawda nie taka jak na zdjęciu, ale jeszcze piękniejsza i jeszcze delikatniejsza trzęślica trzcinowata :) Ech.. jakie życie bywa czasem piękne…
Podoba mi się też ostatnie zestawienie bylicy 'Silver Queen” i łyszczca wiechowatego. Łyszczca? Dajcie mi tu jakiegoś obcokrajowca ;) Łyszczec to oczywiście nic innego jak popularna gipsówka. Tutaj już niestety w momencie przekwitania, ale jak to musiało zjawiskowo wyglądać miesiąc wcześniej kiedy zamiast tego rdzawego już obłoczku widniała nad bylicą biała chmurka. A gdyby tak pójść jeszcze dalej z tym kolorem. Gdyby tak łany tej bylicy otulały brzozę pożyteczną bądź topolę białą ? A po topoli wspinałby się winobluszcz pięciolistkowy 'Star Showers’? Przyroda to jest jednak cudo, wiecie? Dobranoc.
Marzę o podróży do Wojsławic… Ciekawa relacja i wiele inspiracji (np. ten blady rozchodnik).
Może na święto traw się wybierzesz? :)
To bardzo daleko ode mnie, nie wystarczy ot, tak, wyskoczyć samochodem. Ale na pewno muszę tam trafić, bardziej prawdopodobne, że w przyszłym roku. Za dużo podróży ogrodowych już zaplanowałam…
Ale rewelacyjne zdjęcia:)