Wojsławice odwiedziłam przeszło dwa tygodnie temu. Bardzo chciałam załapać się na liliowce. Udało się, chociaż części już nie zobaczyłam. Z tych, które jeszcze kwitły wybrałam te najpiękniejsze moim zdaniem i pokazałam wam je w poprzednim artykule. To było jednak dosyć egoistyczne skupić się na tych jednych kwiatach nie pokazując ile innego piękna można zobaczyć w Arboretum w Wojsławicach. Dzisiaj to nadrobię :) Przynajmniej się postaram. Dzisiaj też już wiem, że mimo moich starań nie widziałam wszystkiego. Moja wycieczka tam to był sprint. Byliśmy z mężem przejazdem i mieliśmy nadzieję, że można tak tam wejść, obiec wszystko prędziutko wyłapując najpiękniejsze przyrodnicze momenty a potem wyjść. Nic z tego. Jeśli planujecie wycieczkę to tego pięknego miejsca musicie mieć cały dzień, a najfajniej byłoby mieć dwa. Wtedy jest szansa, że niczego nie przegapicie. Ja najbardziej nie mogę przeżyć, że nie widziałam pięknego okazu derenia pagodowego w odmianie variegata. Mam takie cudo u siebie w ogrodzie, ale mój ma może z półtora metra- nie to co ten wojsławicki :( Ale tego nie mogę wam pokazać. Liczę na to, że na wiosnę będzie mi dane odwiedzić to miejsce jeszcze raz. Arboretum posiada trzy kolekcje narodowe: różaneczników, bukszpanów i liliowców. I na te różaneczniki warto zapolować wiosną. Liliowce już pewnie przekwitły, ale oto zaczyna się kolejny festiwal barw- tym razem w roli głównej byliny letnie i trawy ozdobne. Arboretum nawet organizuje imprezę zwaną festiwalem traw ozdobnych i kwiatów jesieni. Zaplanowano ją na 28 września. Jest jeszcze trochę czasu aby zaplanować jesienną wycieczkę. Teraz jednak Wojsławice to przede wszystkim liczne hortensje i letnie byliny. Jest tego tyle, że jedyne co mogę zrobić to znowu dokonać subiektywnego wyboru. Pokażę wam co mnie urzekło , co zadziwiło, co wyląduje u mnie w ogrodzie w niedalekiej przyszłości. No i piękne rabaty bylinowe… tego nigdy za wiele.
Zacznę od kilku widoków ogólnych
A teraz trochę roślin, których dotychczas nie znałam bądź widziałam po raz pierwszy na żywo
Mam u siebie w ogrodzie kalinę sztywnolistną , która bardzo ją przypomina. Zresztą, kalina praska to mieszaniec kaliny sztywnolistnej właśnie i pożytecznej. Zapewne stąd to podobieństwo. Różnią się na pewno pokrojem. Praska ma gałązki wywinięte na zewnątrz, horyzontalnie ułożone i wydaje mi się, że ma nieco mniejsze liście od sztywnolistnej. Obie to krzewy zimozielone o pięknych skórzanych liściach i pokrytych jakby filcem gałązkach. Roślina polecana do słońca lub półcienia podobnie jak sztywnolitna, ale wiecie co? Bzdura. Kiedy kupowałam swoją kalinę Pani w szkółce sama otwarcie powiedziała, że nie wie co to, bo kupiła w nadziei, że kwiaty nadadzą się na suche bukiety. Nie nadały się więc może mi to sprzedać zastrzegając że nie wie co to za roślina, ale lubi wilgoć, glinę i cień. Tak ją też posadziłam. Rośnie od północnej strony domu choć o wschodzie dostaje troszeczkę słońca. Rośnie tam już wiele wiele lat pięknie zimując bez okrycia i co najważniejsze- zawsze kwitnie. Pąki zawiązuje na jesieni, ale żadne przymrozki mi ich nie warzą mimo iż jest to roślina niecałkowicie odporna w naszym klimacie. Mój mąż ją uwielbia, ale być może przez sentyment- jeden z pierwszych naszych krzewów. Chyba zrobię na niej odkłady w tym roku.
Nawet sobie nie wyobrażacie jak się ucieszyłam widząc to drzewko. Od paru lat bezskutecznie próbowałam zidentyfikować roślinę na zdjęciu zrobionym na ulicach Wiednia. Wystarczyło pojechać do Wojsławic :) Na szczęście ogrody botaniczne mają to do siebie, że rozwiewają wszelkie wątpliwości dotyczące nazw poszczególnych roślin- i to jest piękne. Źródła podają, że mydleniec dorasta w naszym kraju do ośmiu metrów wysokości. Nie wiem ile mierzył okaz, który spotkałam w Wiedniu, ale z pewnością więcej. Spójrzcie tylko:
Tym miłym akcentem zakończę na dzisiaj. Muszę w końcu ogarnąć parę rzeczy w ogrodzie. Nie myślcie jednak, że to koniec. Postaram się jutro bądź pojutrze pokazać wam tą bardziej kwietną stronę Wojsławic. Będą przede wszystkim byliny, w tym łany jeżówek i trawy ozdobne. A ja wracam do moich ostnic, które czekają na posadzenie :D
pytasz po co wierzba piaskowa na pniu ? żeby ktoś taki jak ja to kupił. O ile nadaje sie na słabe gleby. Jeszcze nie kupiłem, rozważam, może – jeśli znajde