Wszystkie przydasie ogrodnika

Zaczyna się niewinnie, a przyszły ogrodnik nie wie, że ta pierwsza paczka nasion, którą właśnie zakupił będzie mu towarzyszyć przez długie lata. Przez chwilę będzie funkcjonować jako po prostu paczka nasion. Potem przerodzi się w papierek trzymany dla zapamiętania odmiany. Kiedy już daną odmianę bazylii czy innego nagietka ogrodnik zakupi i wysieje, ten pierwszy papierek zatrzyma na wszelki wypadek gdyby tamto miało nie wzejść. Wszystko na wszelki wypadek. Bo wiadomo, że w życiu ogrodnika nie ma przebacz i poczekaj, noga się powinie i mamy sezon w plecy. Dużo więc rzeczy trzymamy na wszelki wypadek. Nasiona to najłagodniejszy przykład ogrodowego zbieractwa- choroby zawodowej większości ogrodników-amatorów, którym wszystko „przyda się”.

 

trzepaczka grafika

 

Czemu mnie naszło? A nie za wcześnie na rozpoczęcie tematu wiosny? :) Zniesiecie to? Bo wiosna moi drodzy nie zaczyna się wraz z pierwszym przebiśniegiem, krokusem czy pączkiem forsycji. O nie. Wiosna zaczyna się porządkami :D Jako dziecko wiedziałam, że kiedy mama zaczyna myć okna to znak, że za chwilę pozwoli wyjść na dwór bez kurtki. Nie potrzebowałam znać się na kalendarzu, bo zapach płynu do pastowania podłóg lepiej zapada w pamięć, a dźwięk trzepanych dywanów do tej pory wpędza mnie w ten specyficzny nastrój, który znają pewnie nie tylko blokowe dzieci. Z jednej strony malutki stresik, że zaraz ten dźwięk ucichnie i to Ciebie poślą z chodnikiem pod pachą, bo już „wolne”, a z drugiej to przecież wiesz, że to wiosna za pasem i mimo tego szału porządków cieszysz się coraz krótszym rękawem :) Macie tak, że dźwięk trzepaczki i echo rozbijające się o okoliczne bloki wpędza was w nostalgiczny nastrój? Ja tak. Nie o tym miało być :)

Sprzątanie oznacza między innymi wyrzucanie zbędnych rzeczy. Zastanawialiście się czasem ile rzeczy gromadzicie jako ogrodnicy? Nie dla siebie to robicie, a dla ogrodu i dla ziemi rzecz jasna. Według Čapkowego podziału rzeczy dzielą się na takie:

  • które nadają się do ziemi
  • takie, które się nie nadają

Wszystko z pierwszej grupy z pewnością kiedyś wykorzystamy, z drugiej niekoniecznie. Myślicie sobie pewnie, że wymyślam i że was to nie dotyczy. Ok. Ale i tak nie wierzę :)

Co gromadzi ogrodnik. Kolejność przypadkowa ;)

1. Obornik

To największy skarb każdego ogrodnika i tego dobra nigdy za wiele. Nie ma znaczenia czy jest spod koni, krów czy gołębi, zawsze będzie traktowany jak złoto. Gromadzimy go chętnie, bo dobrze jest mieć świeży, jeszcze ciepły jak i kilkuletni. A to oznacza ciągłe jego dokładanie do naszego składzika.

2. Ziemia

Nie-ogrodnikowi wydaje się dziwne, że mając działkę ktoś chce jeszcze trzymać ziemię na kupie. I to nie jedną ziemię, a wiele jej rodzajów. I tak gromadzimy:

  • ziemię z kretowisk, bo wolna od „robaków”
  • ziemię liściową, bo lekka
  • wrzosową, bo kwaśna i zaszczepiona
  • do siewek, bo czysta
  • kwiatową workowaną, bo idealna do domowych
  • uniwersalną, bo uniwersalna
  • darniową, bo żyzna
  • gnojową, bo jeszcze bardziej żyzna
  • gliniastą, bo ciężka
  • piaszczystą, bo lekka
  • kompostową, bo milion powodów
  • torf kwaśny i odkwaszony, bo do wszystkiego i do niczego
  • piasek- to jeszcze ziemia?
kompost
największy, najlepszy, najwartościowszy przydaś ogrodnika- kompost

3. Kora i pocięte gałęzie

Tego w zasadzie nie gromadzę, bo każda ilość jest natychmiast wysypywana jako ściółka i znika. Korę można sypać i sypać i sypać … :) Lubię jak jest w niej sporo patyczków, ściółka nabiera zupełnie innego charakteru, takiego mniej marketowego bym powiedziała :)

4. Trociny

Wiadomo, że skoro mieliśmy korę i patyczki to znaczy, że coś cięliśmy, a gdzie drwa rąbią… I te wióry mają znowu milion zastosowań, ale najczęściej wykorzystujemy je jako składnik podłoża do wrzosowatych czyli tych wszystkich wrzosów, azalii i borówek. Mogą też robić za ściółkę, albo do przesypywania mokrej, zielonej części kompostu. Równie dobrze możemy je przemieszać z obornikiem. No chyba, że mamy słomę.

5. Słoma

Do ściółkowania, okrywania i nawożenia. U mnie dodatkowo jako wysiółka w psiej budzie. Wiecznie jej za mało, bo mam tylko taką po ścięciu traw ozdobnych- najlepiej się sprawuje ta z miskantów i spartyny i też najwygodniej przechowuje. W zasadzie to chyba nawet nie słoma, bo nie było młócenia ;) Jakby jednak było wymłócone to już wtedy słoma? A gdybym miała niewymłócone żyto to czym byłoby jak nie słomą? A gdyby to żyto było ścięte zielone to byłoby sianem? Bo wiecie, podział na siano i słomę wydaje się oczywisty aż do momentu kiedy człowiek nie zacznie zadawać pytań ;)

6. Trawa po koszeniu

W sezonie jej dużo za dużo, jesienią za mało :) Trawę po koszeniu trzeba chwilę podsuszyć na słońcu a potem ściółkować co się chce :) Najbardziej lubię filc po wertykulacji trawnika. Układam go jako ściółkę pod krzewami (tylko w bezwietrzne dni), podlewam szlauchem (warunek konieczny) i udeptuję. Po wyschnięciu tworzy zupełnie inną nawierzchnię niż trawa z koszenia. Wygląda i zachowuje się niemal jak mata z włókna kokosowego. Polecam wypróbować :)

ściółka z trawy
no właśnie :)

7. Wykopane kamyki

W moim przypadku to po prostu otoczaki rożnej maści. Ogrodnicy wykorzystują je w mniej lub bardziej kreatywny sposób. Zwykle im mniej kreatywny, tym lepiej ;) U mnie zazwyczaj po zgromadzeniu odpowiedniej ilości służą za podbudowę. Wykorzystuję je też jako warstwę drenażową w donicach albo do uprawy kaktusów (po wyprażeniu w piekarniku).

8. Betonki

Oduczyłam się gromadzenia betonu, ale zawsze jakieś wiadro czy dwa się znajdzie. Niewielkie kawałki betonu przydają się kiedy nagle trzeba ustabilizować zalewany betonem słupek. Nie pytajcie mnie jak często zalewam słupek ;)

9. Rzecz o jedzeniu

Większość resztek spożywczych ląduje u nas w kompostowniku. Pisałam już o tym przy okazji artykułu o kompostowaniu. Wystarczy wyrobić w sobie nawyk dodatkowego naczynia przy okazji przygotowywania posiłku i już. Resztki z talerza lądują w misce a z tej lecą albo do wiaderka przy tylnym wejściu (tylko w sezonie), albo prosto na pryzmę. Ale żeby nie było tak łatwo jak się wydaje, pewne odpady traktowane są i wykorzystywane w sposób szczególny, przez co gromadzone są osobno:

  1. fusy kawowe– doskonały nawóz długo-działający
  2. łuski z czosnku i cebuli- baza do gnojówek, wyciągów i naparów
  3. skorupki jaj- nie dość, że nawóz to jeszcze podnosi ph gleby
  4. woda po gotowaniu tych jaj- latem nic prostszego jak wyskoczyć i podlać nią lawendę czy inną sasankę (jeśli gotujemy bez soli)
  5. skórki z bananów- nawóz do roślin kwitnących
  6. pestki z owoców- tylko w sezonie zimowym kiedy naprawdę tęskno do wiosny i człowiek chce siać cokolwiek
czosnek zastosowanie w ogrodzie
łuski z czosnku i cebuli gromadzi się dosyć wolno, warto więc zacząć jak najwcześniej ;)

10. Popiół drzewny

Super nawóz jesienny, który ze względu na wysokie ph stosuję też na trawnik zamiast wapnowania. Doskonały do winorośli. Można dać go też na przedwiośniu, najlepiej kilka tygodni przed obornikiem. Nigdy nie powinien lądować w koszu na śmieci.

11. Czarne doniczki

Prawdziwa zmora. One naprawdę są najgorsze. Zawsze jest ich za mało, albo za dużo; nigdy nie jest ich akurat. Najczęściej jednak jest ich za dużo, bo mając z tyłu głowy to, że w każdej chwili mogą się skończyć, ogrodnik w nieskończonej swej mądrości gromadzi, gromadzi i gromadzi. Budzi się zazwyczaj nie w momencie pierwszego, drugiego czy trzeciego potknięcia o nie, nie w momencie kiedy pada pierwsze „nie wjedziesz do garażu, tam są doniczki”, o nie, zaczyna coś świtać dopiero w momencie, kiedy człowiek nie ma gdzie sadzić bo DONICZKI. Wtedy dopiero do niego dociera co narobił.

12. Doniczki?

Wszystkie inne też zbieramy? A jakże. Nawet gdy taka jedna z drugą spadną z parapetu pchnięte siłą kociej łapki to jeszcze się nadaje, jeszcze się przyda- przecież do drenażu to lepsze niż kamyczki. Albo do storczyków. Na tackę wysypać, wodą zalać- porowate to wodę wchłonie, a potem parując nawilży powietrze. Przyda się.

13. Paski

Popsutych skórzanych i parcianych nie wyrzucam. Pomijam nawet, że można zrobić z tego kupę rzeczy do domu; w ogrodzie również do wykorzystania przy … mocowaniu :) Wygląda dużo bardziej stylowo niż kupowana w ogrodniczym taśma. Zerwane struny też ostatnio odkładam na bok ;)

14. Białe i przeźroczyste

Przynoszone głównie z produktami spożywczymi i od jesieni do wiosny używane w domu w zastępstwie czarnych doniczek produkcyjnych. Kto nie zna widoku kubeczków po jogurtach na parapecie ręka do góry! Tak myślałam :) Jest to o tyle bezpieczny produkt, że w zasadzie dwurazowy- raz na jogurt, dwa na rozsadę astrów chińskich. Potem ląduje w koszu (z plastikiem) i już go nie widzimy. Pod tym względem jest stosunkowo niegroźny. Podobnie sprawa wygląda z przeźroczystymi pudełkami po słodkościach. Wszyscy wiemy, że to idealne mini-szklarenki na rozsady, ale chwilowa myśl, że może by to tak umyć i odłożyć, bo i tak składa się jedno w drugie nie zajmując wiele miejsca, może się wydać kusząca, ale ostrzegam was: nie idźcie tą drogą.

15. Opakowania cd.

Torebki po pieczywie. Zmierza to wszystko w niebezpiecznym kierunku, a ja za chwilę postawię autodiagnozę: syllogomiania (patologiczne zbieractwo). Tak się może wydawać, ale torebki po pieczywie naprawdę przydają się ogrodnikowi. Są idealne do przechowywania cebulek.

cebule kwiatowe przechowywanie

16. Jeszcze opakowania

Tekturowe, nielaminowane, niezadrukowane. Wszelkiego rodzaju szare papiery, tektury, rolki od papieru toaletowego i ręczników papierowych, wytłaczanki do jaj- może super wartościowe to to nie jest, ale dżdżownice podziękują, a chwasty się poddadzą.

Boję się, że coś pominęłam. Ba! Ja jestem przekonana, że coś pominęłam. Nie wspomniałam na przykład o etykietkach po roślinach, które już dawno temu wypadły, ale gdybyśmy chcieli ponownie nabyć to nazwę odmiany mamy zawsze pod ręką- trzeba tylko znaleźć :) Pominęłam stosy starych czasopism ogrodniczych i nieprzydatnych już książek, z których niczego nowego się nie dowiemy. Pominęłam katalogi szkółek, nieaktualne od paru lat, albo z cenami nijak mającymi się do obecnych. I w końcu pominęłam nasiona, których nie można wyrzucić ot tak po prostu mimo, że przeterminowane już któryś rok. Wiesz, że trzeba to w końcu zrobić. Nie wahaj się, jestem z Tobą :)

I co? Chcecie coś dopisać do listy? Dopiszcie proszę, niech nie czuję się jak dziwak :) A może jesteście w szoku, że komuś naprawdę tyle rzeczy się przydaje? Ale Kochani powiem wam coś: kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień :D

 

87 thoughts

  1. jakby o mnie. Do tego jeszcze zbieram butelki po mleku, ktore wykorzystuje jako doniczki na wydanie. No bo te oryginalne zawsze sie wykruszają, to znaczy obdarowani nie zawsze je zwracali.

  2. Dodałabym: butelki plastikowe(bo dobre do ukorzeniania), nawozy (do różaneczników, kwitnących, iglaków, trawników, długo działające i interwencyjne, nawet jeśli dawno temu wypadły mi rośliny pod które je kupiłam), ukorzeniacze ( do zielnych, pół zielnych, zdrewniałych, liściastych i iglastych), środki ochrony roślin (bo to never ending story), wiadra mniejsze i większe (bo świetne przy zbieraniu chwastów i cięciu roślin), ogromne beczki (do zbierania deszczówki), sekatory, noże i widelczyki (bo tego nigdy za dużo) i najważniejsze, czyli ROŚLINY, które rozmnażam jak idiotka (chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego), dołuję jesienią, wyciągam wiosną i przeklinam się za pazerność przez resztę roku ;)

    1. Przy roślinach poczułam, że piszesz o mnie :D Boszsze… przecież ja przeżywam dokładnie to samo! Mnożę na potęgę (po to mi te doniczki) a potem nie mam miejsca, nie mam gdzie wsadzić, generalnie jeszcze nie w tym roku itd. skutkiem czego rośliny dogorywają i zanim się obejrzę już muszę robić nowe sadzonki bo 3/4 tamtych już padło ;) Robota głupiego ;) Próbuję z tym marnotrawstwem zerwać każdego roku i każdego roku ponoszę klęskę. Ale pewnego dnia stanę, rozejrzę się wokół, a nigdzie nie będzie walała się żadna doniczka. I to będzie moje zwycięstwo :)

      Jesteś pierwsza osobą, jaką „znam”, która zbiera beczki ;)

    2. Dobre :D
      Wszystko nie,ale połowa przydasiów opisanych jest w moim posiadaniu :D
      Że nie wspomnę o zakupach roślinek.

  3. Rajstop uszkodzonych nie wyrzucam, bo pocięte na paski okazują się doskonałymi, elastycznymi taśmami do podwiązywania roślinnych pędów. Szczęście, że rajstopy drą się często, bo taśm mi na ogół nie brakuje. ;)

    1. Rajstopy pocięte w poprzek stanowią idealne knoty do hodowli fiołków alpejskich, bo nie butwieją. Wsypując ziemię do doniczki prowadzę taki podwójny knot przez całą jej wysokość i wypuszczam ok 1 cm przez dolny otwór. I dzięki temu podlewa się tylko dołem i nie ma ryzyka zalania rośliny. Jako że mam trzy parapety fiołków, usprawniam sobie proces podlewania – mam dyżurną, głęboką podstawkę, do której wlewam wodę, wstawiam kilka doniczek na raz i zostawiam na parę godzin. Bo podlewanie od dołu na małe podstaweczki to robota mrówcza a mnisza wobec pojemności pojedynczej podstawki. Więc rajty na knoty!

  4. Z rzeczy wymienionych trzymam czarne doniczki, a z nie wymienionych: stare skarpetki (to oczywiście w domku ogrodnika, bo mój ogród ca 50 km od domu) – doskonałe do obuwia ogrodowego (też trzymanego w domku ogrodnika) oraz stare skórzane (ale i inne także) rękawiczki. Do pracy w ogrodzie.
    A i nie trzymam w ogrodzie Czapka. Nie mam go też na półce w bibliotece. Miałam zamiar wejść w posiadanie.
    Ale niedługo cały będzie przepisany do internetu (kto wie może już jest tylko ja nie używam chomików).
    Zadaję sobie pytanie czy ja go jeszcze lubię? Też popełniłam ten „grzech” inspiracji http://www.ogrodyewy.pl/roboty-w-ogrodzie/

    1. Lubisz lubisz Ewo tylko zazdrościsz innym, że oni dopiero wchodzą w etap, który ty masz za sobą :P I choćbyś nie wiem jak się starała to nie zepsujesz zabawy innym bo pewnego etapu nie da się przeskoczyć. To jak Megi pisała o inspiracjach i edukowaniu- na nic to, samemu trzeba dojrzeć :) Dla mnie jeszcze ciutkę za wcześnie, jeszcze Capek mnie bawi. Bardziej bawił mnie na początku, ale i teraz jest jak to się mówi? Dobry na każdą okazję ;) Pierwszy raz nie był zbyt przyjemny. Było śmiesznie, ale jednocześnie czułam dziwną złość, że ktoś jeszcze ma tak bardzo podobne przemyślenia. No jak to?- myślałam. Teraz już nie pytam :D Wiem, że my ogrodnicy jesteśmy tacy sami :D I nie ma znaczenia czy to etap pierwszej doniczki czy regałów z lampami doświetlającymi, nie wyprzemy się tego choróbska pięknego.
      Pozdrowienia :D
      P.S. Z Capka wzięłam podział, reszta grzechów moja i biorę na klatę :)
      P.S.2 Pożyczyłabym ci książkę, ale u mnie już prawie każda kartka luzem :|

      1. Diagnoza poczyniona. Pora na środki zaradcze. Co zatem na zazdrość najlepsze? Może łyk gnojówki z pokrzyw? Do wniosku, że wszyscy myślą podobnie doszłam w późnych latach siedemdziesiątych (przełom szkoły podstawowej i średniej). Od tego czasu zmorą mą jest nie uleganie tej tendencji.
        Pewnie i tak w końcu kupię, bo do tej pory statystyki biblioteczne napędzałam.

        1. Tylko widzisz Ewo, pułapka tam jest. Chcąc być zawsze w opozycji do większości jesteś od tej większości uzależniona bo to owa większość tworzy twoją wyjątkowość. Paradoks :) Ja ci polecam przestać walczyć, kupić, odhaczysz :) Po tylu latach męki jestem przekonania że nie zrobi na tobie najmniejszego wrażenia :) Tym bardziej że tam nie ma nic a nic odkrywczego ;)

  5. Jak bym się przejrzała w lustrze.
    Nie używam pasków, ale starych rajstop; na swoją obronę mam to że używają ich w Kew Gardens.
    Pieczywo mam beztorebkowe, więc jeden „grzech” mniej, ale za to zbieram pergaminowe papierki po maśle (cudowna rozpałka). Rodzajów ziemi mam trochę mniej na składzie, bo co lepsze od razu ląduje na grządce.
    Miałam po budowie górę piasku – trochę udało mi się zużyć na wypełnienie kolein w drodze i utwardzenie ścieżek, a reszta czeka zgromadzona w workach (przyda się:)). Ponieważ ogródek mam z dala od domu, więc cierpię męki wyrzucając mokre resztki – trudno je gromadzić i wozić. Natomiast wszystkie pudła kartonowe i rolki po papierze toaletowym wożę do wykorzystania. Gromadzę jeszcze worki foliowe, ale to się chyba nie liczy, bo wykorzystuję je aż do ich rozpadu.
    PS. Muszę sięgnąć po Capka – z tej strony go nie znałam.

    1. Te rajstopy to się widzę przewijają raz koło razu :) Ja nie noszę to i gromadzić nie mam czego, ale ty bronić się nie musisz, przynajmniej nie u mnie :)

      Piasku nie wymieniłam?! Matko i córko! :) Pewnie dlatego, że dopiero jesienią pozbyłam się ostatniej kupki :D Cieszyłam się jak dziecko, że teren wokół kompostownika w końcu ma płaską powierzchnię, bo przez piach i krety to wyglądało jak powierzchnia Marsa :) Jeszcze tylko odłożone na boczek kawałki piaskowca, które do niczego mi nie pasują, ale zabrałam do siebie, bo szkoda było mi wyrzucić na śmieci i już odzyskam kolejny kawałek działki, Jupi! Aha, no i te doniczki jeszcze przecież tam… wrrr :)

      Współczuję troszkę tych resztek owocowo-warzywnych. A nie myślałaś o przerabianiu tego w domu? Niektórzy zamawiają dżdżownice, inni te super drogie wiadra na „B”… tylko współlokatorzy czasem mało tolerancyjni ;)

      P.S. Ja też nie ;)
      Tak w ogóle to się czasem nawet zastanawiam czy „Rok ogrodnika” to nie jest przypadkiem lekturą dla dzieci :)

      1. Dołożyłam do kompletu moich „zbiorów” tonę gliny. Będę użyźniać moje piaseczki.
        Nikt ze znajomych nie rozumie mojego szczęścia.
        Powiedzcie, że mnie rozumiecie, proszę…

        1. Ziemia gliniasta jest w spisie :)
          Ja Cię rozumiem. Gdybym mogła dołączyć zdjęcie do komentarza to nawet bym Ci pokazała jak bardzo Cię rozumiem :) Mam jeszcze całkiem sporo gliny, ale muszę już w tym sezonie zużyć co by się nie wyjałowiła. Byłam taka szczęśliwa jak wywrotka zaczęła mi to wywalać :D Taka szczęśliwa :D

  6. O matko jedyna… dopiero jak to przeczytałam to pojęłam, że jestem ogrodowym zbieraczem – każdy punkt wyliczanki zaliczyłam. No może tych rodzajów ziemi mam mniej, ale reszta – masakra. A wcale tego tak nie widać w pomieszczeniu gospodarczym, buhahahha.
    I zbieram jeszcze różne paliki, i od czasu do czasu palety – no bo mogą się przydać.
    Wiosno przybywaj – to trochę się tych skarbów zastosuje i ilość zmniejszy. :))))

    1. Nie jesteś pierwsza, nie będziesz ostatnia ha ha :D Ziemię lubię najbardziej. I nawet czasem mi się wydaje, że nie mogłabym jej tak w całości rozwieźć po ogrodzie, bo co by wtedy mi zostało? Odczuwałabym pustkę- nie mylić z porządkiem ;) A tak mam, zawsze mogę użyć, powąchać… popatrzeć :) Ale najważniejsze, że ona musi być w ruchu. To zużyję to zaraz muszę nowe zgromadzić, bo leżenie w miejscu też ziemi nie służy. No ciągłe zajęcie z nią normalnie :D

    1. Myślałam, że właśnie goście do większej ilości gromadzonych rzeczy się przyznają, ale widać internet krępuje ;) Sama na przykład pominęłam z premedytacją, że proszę małżonka o obcinanie paznokci na dworze- przecież to jak mączka rogowa tylko w mikroskali ;) Moje malowane, nie nadają się ;)

      1. Ja mojego o zbieranie zgolonego zarostu do kompostu… na balkonie. Mam też (na tymże balkonie): popiół z wędzarni, glinę z Bieszczad, czarną ziemię z lesnej ścieżki (ciii!) i drogi przy bajorach, korę i patyczki przekompostowane z działki rodziców, piasek, mączkę baza tobą, worek ziemi do ziół (kupiony do papryczek i zapomniany przez małżonka), półtora wora pięknego kompostu (tez czuję pustkę gdy go brak – nawet w środku zimy), trzy worki trocin (jeszcze nie wiem do czego), potłuczoną cegłę, tyczki po pomidorach, skrzynkę z wysianym nawozem zielonym, kompostownik of course… Coś pominęłam? To oprócz kwiatów, lilaka, narzędzi, donic, konewki i butelek do nawadniania. ;-P

        Obornik w wersji granulowanej stoi między książkami he he 😅

      2. *bazaltową oczywiście

        W ramach adwentu czas zdjąć hamak i wyznaczyć po jednym dniu na ogarnięcie każdej składowej tego dramatu… ech… ;-) Taki mój prywatny kalendarz :D

  7. no to ja jeszcze pudełka tekturowe tudzież plastykowe po lodach zbieram na nasiona lub cebule, ale dlaczego skorupek po jajkach nie zbieram to nie wiem – głupia ja :)
    super tekst Monia :)

    1. Jak wyrzucasz na kompost to jesteś usprawiedliwiona, ale jak lądują w koszu … oj … :)

      A pudełko no to cóż, dopóki nie wybierasz rurki z kremem zamiast sernika tylko po to żeby dostać pudełko zamiast papierka to wszystko z Tobą w porządku ;)

  8. Jeszcze raz tu pisze, bo o tym chyba nikt nie wspomniał, a pewnie wielu tak ma. Chomikuje bookmarki. No bo szuka sie np. nasion pewnej rośliny, wchodzi sie na strone firmy, a tam co innego nas zaciekawia. Trzeba więc do zakładek, których z czasem przybywa więcej i więcej. Jak u mnie nie tylko z Kraju.

    1. Aaaa widzisz :) Ja to robię inaczej ale też zbieram. Mam sekretne tablice na pintereście i tam zbieram pojedyncze rzeczy czyli np. nasionka, narzędzia i inne takie, a do ciekawych stron albo artykułów używam Pocketa :) A jak jestem stacjonarnie to Pocket plus moje zaaaakładki! :D

  9. Witam!
    Świetny blog :) zabawny, błyskotliwy i przebogaty.
    Ogrodem zajmuję sie dopiero od niedawna i ciężko mi to czasami wszystko ogarnąć, bo tak jak wszystko PRZYDASIE, tak wszystko bym u siebie widziała ;-P
    Do przydasiów dodałabym dodała kawałki drewna: pnie, podkłady kolejowe, konary itp :-)
    Mam pytanie:
    co mogę zrobić z snopem siana, zeszłorocznym, przemoczonym, nieco przegniłym?? Do czego go zużyć?? Czy w warzywniaku czy raczej pod kwiaty, drzewa?? Nie mam pojęcia co z nim uczynić 8-}
    Pozdrawiam
    Bernadeta

    1. Witam i dziękuję za miłe słowo. Robię co mogę :)

      Proszę nie przejmować się „nieogarnianiem” :) To nie jest przypisane do początkującego ogrodnika, to jest przypisane do OGRODNIKA ;) Nie ogarniam już od tylu lat, że czuję się w tej kwestii kompetentna aby rozgrzeszać innych ;)

      Co do sianka to jego jakość zależy w głównej mierze od tego z jakiej łąki zebrane i czy np. rosły tam jakieś bobowate czy nie. Szczerze powiem, że takiego ukiszonego siana to nigdy nie używałam. Świeża trawa tak, suche siano tak, ale nie takie kompostujące się już. Ze świeżego (tak na przyszłość) można robić wyciągi do oprysku przeciwko mączniakowi jabłoni i agrestu i przeciwko mszycom i gąsienicom. Lepszy moim zdaniem czosnek i cebula, ale siano też jest używane i potwierdzono jego skuteczność więc… :) Przez „świeże” rozumiem świeżo zebrane, suchutkie i pachnące :)

      Czytam, że sianokiszonka ma idealny stosunek węgla do azotu i ładnie się sama kompostuje to aż żal nie zostawić gdzieś na boku i nie spróbować. Jeśli nie, to ja bym wykorzystała jaka warstwa w kompostowniku. Za chwilę będzie ciecie krzewów i wycinanie resztek bylin z rabat. Wszystko to suche i jak zwykle będzie brakować tego mokrego i azotowego dodatku. Nie wiem co prawda na ile bogata jest ta trawa jeszcze, ale mokra na pewno :) A wiem jak ciężko wiosną o cokolwiek i każda obierka z kuchni i każdy ogryzek się liczy żeby chociaż trochę przesypać te kilometry suchych badyli :) Tak by je wykorzystała gdyby należało do mnie :)

      Pozdrawiam

  10. Dziękuję za obszerną odpowiedź a przede wszystkim za słowa pocieszenia :-D ;-)
    jupiii!!! inni też tak mają ;-)

    Mam jeszcze pytanie: myślimy z małżem o zakupie rozdrabniarki do gałęzi, wiem że takie wióry można jako ściółkę używać, nie wiem natomiast czy do ściółkowania warzywniaka można używać gałęzi z drzew iglastych?? których mam duże ilości (głównie sosna i świerk).

    1. Dlatego właśnie tak ogrodnicy starają się trzymać w kupie- że tak brzydko napiszę ;) Musimy szukać między sobą potwierdzenia, że z nami wszystko ok :)

      A może patent na grządki permakulturowe? Tam bez przekopywania ziemi układa się obornik, na to gałązki właśnie, na gałązki kompost albo ziemię. Na to wysadza się rozsadę warzyw i wszystko przykrywa słomą. Można nawet zrezygnować całkiem z ziemi na rzecz pracującej przez parę tygodni słomy- zwilżanej po prostu wodą. Kolejnego roku dokłada się w taki sam sposób. Proszę sobie o tym poczytać, może to jest pomysł na wykorzystanie tych gałązek :)

  11. Dodam do listy papier ze zniszczarki. Takie pocięte rachunki,tudzież stare pity świetnie sprawdziły się w roli zimowych ochraniaczy roślin w doniczkach lub cebulek posadzonych kompletnie po sezonie…To wszystko w małych kartonikach ocalonych przed wyrzuceniem przez nadgorliwych domowników:)

    1. Papier i tektura tak, ale ja wiem czy z takich rachunków? Nie dość, że bielony to jeszcze drukowany… To potem jednak zostaje w ziemi :( Czy tylko tak na zewnątrz doniczek?

      Ale ale… takie ścinki to chyba super do przechowywania cebul tak w ogóle? Zamiast trocin :D

      1. Nie dodałam ,że owe doniczki przechowywałam na bardzo zimnym,,strychu”,otulone tymi ścinkami:)Teraz moje przebiśniegi przeniesione na zewnątrz zaczynają wyrastać,gdy u innych już kwitną… ,no ale gdy sadzi się cebulki w grudniu….bo były promocyjne ceny:) to pewnie teraz promocyjnie zakwitną…A ścinki wykorzystam teraz do rozpalania w kominku.Trociny musiałabym kupić…:)

        1. Doskonale wiem co znaczy sadzić w grudniu ;)

          No w takiej sytuacji to rozumiem :) Ja pogniecionych gazet zwykle używam, bo zgadzam się, że najbardziej eko to jest to czego nie musimy kupować :D

  12. O rany, cudowne! Pierwszy raz dziś trafiłam na Twój blog i wpadłam jak śliwka w kompost eee w kompot znaczy się;) Chyba jestem dzielna, bo ostatnio odmówiłam koleżance chcącej obdarować mnie czarnymi doniczkami;)

    1. Witaj i zapraszam częściej :D

      Jesteś dzielna? Zobaczysz co się stanie jak pewnego razu Ci tych czarnych doniczek zabraknie. Zastanowisz się następnym razem dwa razy zanim odmówisz koleżance ;) Wierz mi, tak to działa :) My nie jesteśmy zbieraczami bez powodu ;)

  13. Czytałam z przerażeniem. Mam nadzieję tylko, że skoro do tej pory mnie nie trafiło ( oprócz kupowania roślin, które stoją kilka lat w doniczkach, bo nie mam gdzie wsadzić) to mnie już to nie czeka…

    1. Ja bym się nie odważyła jeszcze takich wniosków wysunąć. To może Cię dopaść w każdym momencie, jedna chwila słabości i już masz torby płócienne z fusami, skorupkami, popiołem, skórki od bananów można suszyć? :D :D :D
      Ale oczywiście życzę powodzenia :D

  14. W moich stronach zużyte pończochy służą do zabezpieczania słoneczników dojrzewających przed pożarciem przez ptaki.
    Poza tym wszystkie punkty odhaczone… Ja nawet pękniętą – wyszczerbioną doniczkę glinianą zastosowałam jako domek dla chomika. Oczywiście denkiem do góry. Mieszkał w niej dożywotnio.
    Nazbierałam też kilkadziesiąt solidnych skrzynek drewnianych po jabłkach, jeszcze bez pomysłu na wykorzystanie w czasie gromadzenia, ale od jesieni wiem że jak z moich przepięknych selerów i pasternaku coś mam zebrać, to muszę w pojemnikach posadzić : ))) i to będą te skrzynie. Inaczej zastaję zwiędniętą natkę a pod nią dziurę do wnętrza Ziemi, prawie Nową Zelandię widać… Codziennie jeden seler mniej… i nie wiadomo na którego padnie tym razem…

    1. Takie skrzynki to obiekt westchnień każdego szanującego się ogrodnika :) Przecież to ma tyle zastosowań, że książkę można o tym napisać ;)

  15. Oczywiście wszystkie wymienione elementy MAM. Czarne doniczki kilka razy oddałam do szkółki. A i tak mam ich mnóstwo( już nie chcą) Do spisu zbieractwa mogę dodać podpórki pod pomidory, te drewniane patyki lub pocięte deski. Nawet duże tyczki do mocowania drzewek jabłoni. Kurczę trudno się przyznać, ale one są spróchniałe i tak naprawdę do niczego się nie nadają :/

    1. No ale przecież nie wyrzucisz… może na mniejszą jabłonkę jeszcze się przydadzą, albo żeby… podeprzeć wieko od inspektu… albo … na pewno jeszcze zrobisz z nich użytek ;)

    2. Takie popróchniałe drągi i gałęzie, co (niektóre) już od pięciu lat czekały na zakup rozdrabniacza frezowego podczas zrębkowania rozpadały się na malutkie kawałki, idealne do ściółkowania, nie wymagające już kompostowania. A jak za grube do rozdrabniacza to można położyć jako jakieś obrzeże, z opcją że może przepróchnieć do końca i użyźnić…

  16. Suuuper! To jakby o mnie. Jaka ulga, że inni też zbierają tyle rzeczy! bo czasem jak dziwak się czuję …

  17. Jakże Ci dziękuję za ten wpis…………… S Y L L O G O M I A N I A…….. słowo poezja!!!!!!! Nareszcie wiem kim jestem :))))
    A małżonek twierdzi, że takiej drugiej nie ma na świecie.
    Jest! a właściwie są! Już nie jestem taka samotna, już mi lepiej!!!!!

  18. Ja mam jeszcze kartony wypełnione różnego rodzaju zapinkami, zaciskami, drucikami i sznureczkami. No i podpory, dużo różnych podpór :)

  19. Czy moæna rozwinac temat z 16 punktu – ¨Wszelkiego rodzaju szare papiery, tektury, rolki od papieru toaletowego i ręczników papierowych, wytłaczanki do jaj- może super wartościowe to to nie jest, ale dżdżownice podziękują, a chwasty się poddadzą.¨
    Dlaczego dzdzownice za nie podziekuja a chwasty poddadza?
    PS. Interesujacy blog, na który natrafilam przpadkowo :)

    1. Witaj.
      Wykładanie mokrej tektury pod ściółkę (np. z kory) pozwala lepiej chronić przed chwastami odbijającymi z dołu.
      Natomiast celuloza zawarta w papierze zużywana jest chętnie przez dżdżownice do budowania kokonów.

  20. Co do punktu 8 – betonki… u mnie zbierane wytrwale „mają być potrzebne” jak będziemy garaż stawiali, na dno wykopu, żeby na tym puzzle położyć (a może beton wylać? może nie…) i garażową podłogę stworzyć. Jak mróweczka nazbierałam już z dwa metry sześcienne. Swoją drogą przetrzymuję je w czyjejś szafce, co to ją znalazłam na śmietniku i jako skrzynię zastosowałam. Druga szafka wypełniona piachożwirem co go fachowcy wykopali podczas robienia studni- też z opcją garażową, między betonki a puzzle ma być jako ponoć przydatna warstwa.

    1. I te szafki masz na zewnątrz? Wow! To musi być jakiś solidny materiał, że jeszcze się nie rozleciał. U mnie w tej chwilki betonków już nie ma, bo wyobraź sobie, że zużyliśmy do… tadam! palików! :D Nie jest więc to zbieranie takie totalnie bezzasadne. Obecnie największy problem mam jednak z otoczakami. Nie mam zielonego pojęcia co gustownego można byłoby z tego wykonać, a zajmują one już dobre dwadzieścia donic. Donic po drzewach dodam ;)

  21. Szafki nie są najsolidniejsze, z płyty paździerzowej, ale ta z betonkami stoi pod dachem -wprawdzie na zewnątrz budynku, ale już dwa sezony zaliczyła i nadal się trzyma. Ta z piachożwirem stoi pod chmurką, ale od dwóch miesięcy, i jej bojowym zadaniem jest przetrwać do wiosny, kiedy to garaż ma być robiony. Liczę że da radę.
    Gratuluję wykorzystania betonków do palików! Ja swoje słupki stabilizowałam ekologicznie właśnie otoczakami, bez betonu, trochę z ziemi wystają i ładnie to wygląda. Już rok płotek wytrzymał i tylko jeden palik jest do poprawki, że się tak pochwalę. Słupki są z bardzo grubych gałęzi śliwowych, przeze mnie okorowanych, tak z metr z ziemi wystających, około 10cm średnicy. Do nich doczepiłam matę z gałązek wierzbowych (taką gotową, tylko na pół przeciętą) i już mam zabezpieczenie kwietnika przed swoim psem!
    Mam jeszcze na działce sporą – naprawdę sporą – kupkę otoczaków, co są u mnie przez pomyłkę (osobna historia). Zamierzam wysypać je wokół mojego oczka wodnego, jak wreszcie poprawię jego brzegi.
    Znajoma ma parking przed domkiem wysypany otoczakami, takimi w rozmiarze orzechów, ładnie to wygląda.
    Na pewno coś da się wymyślić, żeby otoczaki spożytkować!

  22. Ja gromadzę większość z wymienionych. Dodam do zbioru aluminiowe wieczka głównie te większe po serkach homogenizowanych. Są plastyczne i dobrze nimi owinąć drewniane elementy np rusztowań na fasolkę umieszczane w ziemi – ni próchnieją .Super też do obłożenia brzegu puszki z farbą czy lakierem w czasie malowania – nie brudzi się.
    Co do dużych czarnych donic, obcinam dno i nakładam np na młode sadzonki cukinii wsadzane do ziemi aby miały cieplarniane warunki na początku.

  23. No i butelki/baniaki po wodzie, takie 5 litrowe – świetna, mała szklarnia na np. wschodzące cutrusy, pomidory, papryki. Wycinam drzwiczki i wstawiam doniczkę (lub pojemnik po jogurcie) a jak brakuje miejsca na parapecie to podwieszam za uchwyt butelki i dyndają spod karnisza.
    Również wszelkie sznurki, taśmy, paski – do podwiązywania roślin. Także styropian z opakowania nowej pralki, lodówki – ocieplenie donic dla tych najwrażliwszych roślin. Stare firany (a raczej nowe, które dostaliśmy w prezencie od teściowej i są jakby to powiedzieć – nie w naszym guście) do okrywania kapustnych lub do szycia woreczków na nasiona, zioła lub do filtrowania gnojówki lub innych naparów.
    No i ścinki miedzi (jeśli ktoś ma w domu hydraulika lub artystę) – do ochrony przed ślimakami.
    Zauważyłam, ze ogródek to jedno, ale to zaplecze ogródka musi mieć też konkretną powierzchnię…..

    1. O tak, święta racja. Ja myślę, że gdybym teraz zakładała ogród to od razu wyznaczyłabym strefę gospodarczą tak chociaż z tysiąc metrów. Ale kto to wtedy mógł przewidzieć, że mi tak na punkcie roślin i ogrodów odbije? :)

      Taśmy i druciki miedziane to i ja zbieram już od czasów liceum. Przez jakiś czas stosowałam je do pomidorów jako ochronę przed chorobami grzybowymi. Polecałam ten sposób na prawo i lewo święcie przekonana o jego niezawodności. Tymczasem okazało się, że taki drucik wbity w łodygę to chronił pomidora tylko siłą mojego umysłu, bowiem druty których do tego używałam były pokryte cienką warstwą emalii o czym dowiedziałam się dopiero kilka miesięcy temu . Można powiedzieć, że była to metoda placebo. Śmieszne i straszne jednocześnie ;)

  24. Dodaję zużyte sprasowane trociny po czyszczeniu klatki szynszyla. Podobno świetne dla borówki amerykańskiej, lekko zakwaszają a odchody szynszyla użyźnią ziemię :)

  25. O Jezuniu, jak się uśmiałam z przerabiania męskich, nie, nie tylko męskich paznokci!
    Po prostu w głos się śmiałam, wzbudzając niepokój osób siedzących w pobliżu.
    Ogrodnictwem zaraziła mnie mama. Przerabiam lub wykorzystuję na maksa wszystko, co się da. Kocham się zmęczyć w ogródku, a potem obolała odpoczywać i, gdy tylko czas pozwoli (gdy znów nie poderwę się z leżaka, bo tu coś trzeba przyciąć, tam wyrwać wcześniej nie zauważony chwast) siedzieć z książką w towarzystwie zieleni i śpiewającej przyrody.
    Pozdrawiam wszystkich ogrodników:-)

    1. Witaj Lucyna, wpadaj częściej.
      Uświadomiłaś mi właśnie dlaczego ja tak rzadko odpoczywam w ogrodzie. Bo ja nie mam leżaka! Skandal!

      1. Ja mam leżaków naście, i jeszcze dwa hamaki, ale to są rzeczy wyciągane spod dachu z okazji grilla jedynie… czyli jak przyjdą znajomi. To nawet wtedy nie leżę, bo albo ogród pokazuję, albo coś w nim z tymi co przyszli robię (pozyskanie warzyw czy jakichś sadzonek, itd), albo konsumuję na jakimś taboreciku… no może ja jestem przypadek skrajny…

  26. Czy jako przyczajona, początkująca ogrodniczka mogę poprosic o rozwinięcie punku 16?
    Jestem zaintrygowana i chcialabym sie dowiedzieć jak wykorzystywać papierowe resztki.
    Opakowania po jajcach zbieram… dla Pani na targu. Zawsze jest mi wdzięczna. I to by było na tyle.
    Ale jestem na początkach początków mojej drogi. Działka mała, ledwo wyrownana i obsiana trawą. Zacieram ręce z jednej strony a z drugiej nie wiem od czego zacząć. Chyba pierwszy bedzie warzywnik…. i ostnice dzięki Tobie… i Cheju-do :)
    Pozdrawiam

    1. Dobre wytłaczanki najlepiej oddać komuś, kto ich użyje zgodnie z przeznaczeniem :) Jeśli jednak zalegają nam niezadrukowane, zwykłe, szare kartony, wytłaczanki, rolki po papierze toaletowym itp. to zawsze warto wykorzystać je w ogrodzie. Taki dodatek do kompostu z pewnością wykorzystają dżdżownice, które potrzebują celulozy choćby do budowy swoich kokonów. Można nawet zrobić tzw. kanapkę dla dżdżownic, czyli między dwie warstwy tektury dać nieco obornika i taką uklepaną, zwilżoną konstrukcję zostawić na ziemi. Po tygodniu wystarczy przyjść, podnieść rozpadający się papier i zobaczyć na własne oczy ile wijącego się różowego życia pod spodem. Oczywiście, że to nie jest niezbędne, ale skoro już jest to lepiej użyć w ogrodzie niż wyrzucić ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *