Byliny z nasion

Byliny z nasion – to takie proste

Niektórym się może wydawać, że ogrodnik zimą to leży i pachnie. Ewentualnie czyta. Zimą może i tak, ale styczeń czy luty to już moi drodzy taka mała wiosna, taki pół-marzec, ewentualnie ćwierć-kwiecień. Z jednej strony jesteśmy wypoczęci po grudniu, z drugiej trzymający mróz skutecznie odbiera nam siły na większe, ogrodowe działania. Co robić? Jak żyć? Zanim cokolwiek ruszymy, podsyłamy bliskim ważny poradnik, niech czytają: Pomóż ogrodnikowi przetrwać zimę Wbrew pozorom to niezwykle istotny punkt, jego pominięcie grozi katastrofą  :)

Co to są byliny

Pewnie nie muszę tego pisać, ale na wszelki wypadek zrobię to ;) Byliny mówiąc najprościej to wieloletnie rośliny zielne. Rosną sobie w naszych ogrodach cały sezon, na zimę ich część nadziemna zamiera, ale one same nie. Wiosną odbijają z gruntu czyli tak naprawdę ze znajdujących się bardzo nisko pączków. Ot, i tyle formalności :)

zimowy wysiew bylin

Stratyfikacja gwarancją sukcesu

Przy wysiewie bylin można spotkać się z rozczarowaniem, bo albo nie chcą wschodzić, albo jeśli to robią to słabo i nierównomiernie. Jest sposób żeby zachęcić je do masowego i ochoczego kiełkowania. Trzymacie w dłoniach te małe, suche drobinki, a oczami wyobraźni widzicie już kilometry bujnych rabat? Rozumiem was doskonale, ale póki co one śpią. One myślą, że jest jesień, a zakodowane mają, że pobudka dopiero jak miną mrozy i chłody. Aby przerwać okres ich spoczynku musimy im tę zimę zapewnić. W zależności od tego jakie to nasiona, skąd je mamy i kiedy były zbierane, zima może być prawdziwa lub improwizowana. Generalnie chodzi o to, aby ten okres chłodu przeszły. Opiszę po kolei w jaki sposób możemy rozmnażać byliny poprzez wysiew nasion. Skupię się tylko na tych metodach, które sama praktykuję.

1) Jesienny wysiew na rozsadniku

To najprostsza i najwygodniejsza metoda, jednocześnie najmniej przeze mnie lubiana. Polega ona dokładnie na tym, na co wskazuje tytuł: na wysianiu jesienią nasion na rozsadniku czyli kawałku grządki specjalnie do tego celu przygotowanej . Dobrze jest zarzucić na wierzch włókninę, żeby ptaki przypadkiem nie pomyślały, że nowy karmnik na nie czeka. Wschody pojawiają się wiosną.

Skoro metoda tak fajna i łatwa to czemu nie lubię? Podstawowy problem stanowią chwasty pojawiające się jeszcze przed roślinkami pożądanymi. Przy pieleniu z nich zwykle usuwam też część moich cennych siewek. Jeśli wasz ogród jest zadbany i nie przylatują masowo nasiona chwastów z sąsiednich pól czy – no nie oszukujmy się – waszych rabat, to jest to najfajniejsza metoda. Szybko, łatwo i przyjemnie :)

Przy niewielkim rozsadniku można jeszcze pokusić się o wypełnienie go czystym podłożem (mam na myśli wyprażone lub workowane, pozbawione nasion chwastów czy patogenów) i narzucenie na wierzch folii lub białej włókniny. Co roku obiecuję sobie kilka takich skrzyń przygotować. Tymczasem nawet patyki krzewów do rozmnożenia wtykam niedbale w wolne miejsca starego warzywnika. Czy w tym sezonie uda się zbudować choć jeden? Lub cztery?

2) Zimowy zbiór nasion

Jako naczelny leniwiec ogrodnictwa tę metodę lubię najbardziej. Są rośliny, które nie osypują się z nasion zaraz po ich dojrzeniu. Mają taką strategię, że trzymają je nawet przez całą zimę, stanowiąc jednocześnie stołówkę dla ptaków. I taka jeżówka na ten przykład może dzięki temu stać się obiadem szczygła. W jego brzuchu przeleci dwa kilometry, po czym spadnie razem z kupą na wasz samochód. Jeśli będzie miała więcej szczęścia niż wy, spadnie dwa metry od pojazdu, gdzie radośnie wykiełkuje gdy tylko nadarzy się okazja. Uważam, że całkiem dobrze to sobie wykombinowała ;) Jej nasiona zebrane przez nas w styczniu czy lutym można od razu posiać w domu – te niezjedzone, żebyśmy mieli jasność ;) Swój okres spoczynku już przeszły i są gotowe do kiełkowania. Wysiane w lutym, wzejdą w marcu, a w ciągu kilku kolejnych miesięcy nabiorą gotowości do życia w gruncie. Zakwitną w roku następnym.

Wszystkie nasiona przyniesione zimą do domu kładę na kartce papieru i umieszczam na gorącym kaloryferze. Trzeba je dosyć szybko osuszyć żeby nie spleśniały. Potem przez kilka dni leżą na tych kartkach albo chusteczkach i dosychają już w temperaturze pokojowej. Niektóre zaczynają się same osypywać, niektórym trzeba nieco pomóc. I wysiewam. Proste.

Przetacznikowiec osypuje się w spokoju, a jego nasionka drobniejsze od maku:przetacznikowiec nasiona

3) Zimowy wysiew bylin

Wszystkie inne nasiona, te zbierane wiosną, latem, jesienią, te od koleżanek i ze sklepu, te z lat poprzednich i te znalezione w kieszeniach. Wszystkie je możemy wysiać teraz (zimą), a donice z wysiewami wystawić na dwór – to ważne. Dobrze jest je czymś przykryć żeby ptaki nie wydziobały, a ewentualne deszcze nie wymyły. Zima sama zrobi za nas resztę :) Jeśli kupujecie wodę w baniakach lub ktoś z waszych bliskich to robi, to świetnie sprawdzają się w rolli mini-szklarenek do tego właśnie celu. Osobiście nie wyobrażam sobie lepszego rozwiązania w wersji ekonomicznej.

Ta metoda jest z wielu względów najlepsza:

  • Naśladujemy Matkę Naturę, mądrzejszej od niej jak wiadomo nie ma
  • Oszczędzamy miejsce na parapetach – dla ogrodnika cenniejsze niż złoto
  • W czasie kiedy zima działa, my możemy leżeć i pachnieć, ewentualnie czytać ;)
  • Nie grozi nam widok słabych, powyciąganych siewek
  • Nasiona wzejdą wtedy, kiedy będzie dla nich wystarczająco ciepło i słonecznie
  • Młodych roślin nie trzeba hartować, bo … przecież rosną na zewnątrz

Żeby baniaki spełniały rolę mini-szklarenek wystarczy przeciąć je mniej więcej w połowie na dwie części. Dolna służy za donicę. Górną nacinamy pionowo w kilku miejscach co umożliwi nałożenie jednej części na drugą. Przy wystawieniu na dwór ja zabezpieczam dodatkowo kawałkiem mocnej taśmy klejącej.

4) Jest jeszcze lodówka

Stosuję zasadę, że wszystkie nasiona bylin, które planuję wysiać w danym roku wkładam do lodówki na parę tygodni. Nawet jeśli są to gatunki, które tego nie wymagają to i tak wyrówna to wschody. Bardzo lubię tę praktykę. Moja rodzina mniej. Wszystkie świeże nasiona wystarczy po prostu wsadzić do lodówki. Te starsze lub „grubsze” lepiej namoczyć przez dobę, a następnie włożyć do wilgotnego piasku (lub ziemi do wysiewów) i tak przygotowany pakunek dopiero umieścić w chłodziarce. Pewnym rozwiązaniem jest też namoczony ręcznik papierowy zamknięty szczelnie w strunowym woreczku lub słoiku. Cztery do sześciu tygodni stratyfikuję  w ten sposób większość bylin i to okazuje się wystarczające. Zwykle chowam pakunki w grudniu, w tym roku mam poślizg i dopiero zaczynam. Stąd też pomysł, że napiszę przy okazji parę słów na ten temat :)

Które? Jak długo? Dlaczego to takie skomplikowane?

Napiszę wam szczerze , czyli tak samo jak zawsze ;) Wszystkie byliny wysiewam tak samo i trochę na czuja. To znaczy, że jeżeli tylko mogę to zbieram nasiona zimą. Te, które zebrałam wcześniej, kupiłam albo dostałam od znajomych wkładam do lodówki od listopada i zaczynam wysiewać w domu w lutym po przynajmniej kilku tygodniach leżakowania w zimnym. Wszystkie inne sieję do doniczek lub butelek i wyrzucam na dwór. Tylko specjalna grupa roślin dostaje u mnie przywilej woreczka lub doniczki umieszczonej w lodówce- słabo mam z miejscem ;)

Jeśli na nieznanej mi do tej pory roślinie zależy mi szczególnie mocno, a nasion nie mam aż tyle żeby eksperymentować, wtedy zwracam się do wujka wszystkich internautów wpisując łacińską nazwę rośliny + „seed germination”. Wówczas na pewno znajdziemy wskazówki dotyczące specjalnych wymagań. Istnieją też tabele z okresami stratyfikacji, np TUTAJ , polecam zerkać do nich dla spokoju sumienia :)

kiedy wysiewać byliny

Co jeszcze warto wiedzieć?

  • Rośliny kwitnące wiosną lub wczesnym latem wysiewam od razu po zbiorze. Są to jednocześnie często rośliny, których nasiona szybko tracą zdolność kiełkowania.
  • Zimowy wysiew nasion nie zwalnia nas z dbania o wilgotność podłoża. Jeśli mamy szklarenki z butelek, powinniśmy widzieć skraplającą się wodę na ściankach, jeśli nie widzimy, zaglądamy do środka czy nie za sucho.
  • Nasion wielkości maku lub mniejszych nigdy nie przykrywam podłożem, często rośliny o tak małych nasionach wymagają kiełkowania na świetle
  • Nie ma się co bać, ważne żeby się streszczać ;)

Macie już za sobą pierwsze wysiewy w tym roku? Bawicie się w domową uprawę czy wszystko idzie na zewnątrz?

 

33 thoughts

  1. Przy rozmnażaniu z nasion, czyli generatywnym, należy pamiętać, że otrzymane rośliny nie zawsze powtórzą cech roślin matecznych. Ale czasem można otrzymać całkiem ciekawe nowości.
    Z nasion rozmnażałam Trojeść bulwiastą (Asclepias tuberosa). Zdejmowałam z rośliny pękające strąki nasienne i zostawiałam je na okres zimy w domku na działce. Siałam wiosną.

    1. Dziękuję, że dopowiadasz. W planach mam kolejne artykuły na temat wysiewów, muszę się streszczać, bo niespodziewanie jakby wiosna nastała :)

      Uwielbiam trojeść bulwiastą jesienią, gdy główną ozdobę stanowią właśnie strąki. Przywiozłam sobie nawet w tym roku kilka nasionek na pamiątkę odwiedzin w jednym parku. Dla mnie mogłaby w ogóle nie kwitnąć, najlepiej żeby od razu była w strączkach :D

  2. Ja coś już siałam, ale niewiele, jakiś leń mnie dopadł.
    No i nie obstawiam parapetów wszelkiej maści tackami, kubkami itp.- wygląda to paskudnie, choć z drugiej strony jest w tym coś pociągającego… hmm, muszę zajrzeć do pudełka z nasionami, może jednak warto coś jeszcze posiać. Wpis ładny, z zdjęcia jeszcze ładniejsze.

    1. Oczywiście, że warto, na pewno znajdziesz coś, co w sumie przydałoby ci się w większej ilości za dwa/ trzy lata… Mrużysz oczy i myślisz, czuję to ;)

      Tacki, kubeczki i doniczuchny najpiękniejsze może nie są, ale kiedy pojawiają się w domu i zaczyna pachnieć ziemią to znak, że wiosna tuż tuż. Mieszkają z nami wszystko-obżerające koty, w związku z czym wszelkie wysiewy lądują w dwóch niedostępnych dla nich pomieszczeniach: pralni (bo ciepło i wilgotno), a potem mojej pracowni (bo chłodno i bardzo jasno), nie straszą na salonach :)

  3. Początki siewów mam już za sobą, choć na razie sieję jednoroczne. A konkretnie kobeę. Posiana w zeszłym roku w marcu pięknie wyrosła i obficie zakwitła – w październiku. Dlatego tylko się w tym roku zmobilizowałam do wcześniejszych siewów. Ograniczyłam tym samym przywileje moich kotów – teraz nad grzejnikami wylegują się doniczki z nasionkami :)

    1. Czy chcesz powiedzieć, że fakt zajęcia parapetów przez tacki z wysiewami skutecznie powstrzymuje twoje koty?! Muszą to być jakieś niesamowicie grzeczne sierściuchy – tylko pozazdrościć ;) Moje są tak bezczelne, że obgryzają siewki, grzebią w ziemi dla zabawy, układają się całym swym kochanym, ale jednak ciężkawym cielskiem na maleńkich sieweczkach. A właściwie robiły to, bo od kilku sezonów wysiewy trzymam tylko w pralni i pracowni, w przeciwnym razie traciłabym średnio połowę mojej produkcji.
      Kobea powiadasz… :)

  4. Wlasnie wczoraj wysialam w domu jeżówkę bladą. Nigdy wczesniej nie wysiewalam bylin w domu. Ciekawe, jak sie uda.
    Mam pytanie o szklarenki z butli plastikowych: czy nie przeszkadza to, ze juz teraz robi sie cieplo? Zaraz w takich szklarenkach bedzie na sloncu bardzo goraco. Czy przesuwac je wtedy do cienia? Zastanawiam sie, czy, dla porownania, wysiac tę jeżówkę dodatkowo w szklarence butelkowej.

    1. Nie powinny być teraz w słońcu, będzie moim zdaniem za ciepło. Można oczywiście ściągnąć górę, ale ja po prostu postawiłam w kącie ogrodu pod murkiem, gdzie panuje wieczny cień.
      Mimo chwilowego ocieplenia, temperatury są nadal takie, że większości nasion bylin wystarczy ten przedział miedzy -5°C a 5°C dla okresu spoczynku po którym nastąpi aktywacja.
      Jeżówkę bladą wysiewałam w domu w lutym, ale nasiona zbierałam chwilę wcześniej przemrożone na roślinie. Wschodziła bardzo obficie, a jesienią miałam na rabacie ogromne kępy, których nikt nie posądziłby o bycie nasionkiem jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Jest więc super rośliną do rozmnażania w ten sposób. Trzymam kciuki za twoje :)

  5. Bardzo dziekuje za odpowiedz i inspiracje. Co prawda milosniczką łąk kwietnych jestem od dawna (moja pierwsza mieszanka od Łuczaja wysiana w 2012 roku), ale powinnam zająć sie tym bardziej metodycznie. Rowniez czytam „Sowing Beauty” i ogarnia mnie to euforia, to zniechecenie – co za mrowcza praca! Ale jakie wspaniale efekty przyniosla😊
    Zycze milego weekendu!

    1. Tak, człowiek by się nie spodziewał jak bardzo trzeba się przyłożyć do przygotowania tak podłoża, jak i mieszanki, żeby osiągnąć efekt bliski realizacjom profesora z Sheffield :)

  6. a mnie wysiewy nie wychodzą i nie będę się z tym męczyć
    wszystko rośnie po czym trafia szl… więc licze na to ze rośliny same się wysieją i będę miała co przesadzać ;)

    1. Pewnie za ciepło mają. Jak wykiełkują w ciepłym miejscu to trzeba je przenieść do chłodniejszego, ale widnego. Myślę, że jakbyś spróbowała wysiewów jesiennych lub zimowych, ale wystawiając od razu na zewnątrz, to pokochałabyś sianie całym sercem :) Mówię ci ;)

  7. Witam, to mój pierwszy komentarz…
    trafiłam tu przypadkowo w zeszłym roku, bo urzekło mnie zdjęcie jeżówki bladej, o której nie miałam bladego pojęcia… jeżówki to moje ukochane kwiatki.
    Na początku mojej ogródkowej przygody wyhodowałam je z nasion kupionych w sklepie i posadzonych wprost do gruntu wiosną… ku mojemu zdziwieniu w pierwszym roku wyrosły z nich tylko liście. Byłam bardzo zawiedziona i wydawało mi się, że nic z tego nie będzie ale okazało się, że wszystko jest ok i że zakwitną za rok.
    Moja metoda na wysiewanie jeżówek jest teraz inna, bardzo prosta i sprawdzona. Jesienią gdy na łodygach zostają już tylko suche główki, wytrzepuję z nich nasionka i sypię gdzie popadnie a potem lekko przegrzebuję palcami z ziemią.. tym sposobem w zeszłym roku wyrosło mi mnóstwo małych liściastych roślinek… czekam z niecierpliwością aż wzejdą w tym roku. Powinien wyrosnąć z tego niezły jeżówkowy busz, którym mam nadzieję podzielić się z innymi :)
    ps moja pierwsza i ostatnia przygoda z wysiewem w domu dotyczyła werbeny patagońskiej, ostatnia bo tak na prawdę ocalało i wyrosło mi z niego raptem kilka roślinek :( bardzo się zawiodłam

    1. Witaj Mircyno w moich skromnych, blogowych progach :)
      Rzeczywiście jeżówki fajnie się sieją i jak najbardziej można sypać od razu do gruntu. Ja produkuję rozsadę w domu tylko dlatego, że chcę na rabaty wysadzać gotowe, sporych rozmiarów sadzonki. Kiedy samosiejki z gruntu ledwie zaczynają kiełkować, ja mam już spore doniczki. To jedyny powód :) Ale kiedy zmajstruję sobie porządny rozsadnik na zewnątrz, to będę małymi kroczkami rezygnowała z siewu bylin w domu. No, przynajmniej tych najłatwiejszych :)

      Werbena patagońska kiełkuje jak chce i kiedy chce. Pomaga jej przetrzymanie nasion w chłodzie przynajmniej miesiąc oraz nie przykrywanie podłoża. U mnie w ogrodzie w ogóle nie ma jej samosiejek, czego nie mogę odżałować. Czasem mi się nawet wydaje, że jestem ostatnim na świecie siewcą tej rośliny :D Ale ja po prostu nie mam odkrytej gleby, którą werbena tak kocha.

  8. Prawdopodobnie zastosowalas juz do wysiewu werbeny patagonskiej te sama metode, co do jezowek. A jesli nie, to pragne Cie przekonac, ze werbena wysiewa sie jeszcze lepiej niz jezowki. W zeszlym roku musialam ja przerywac. W tym roku sieweczki wypelnia nowe miejsce.
    Ja natomiast w domu wysialam wlasnie niedawno jezowke blada, ktora jest moją ulubioną jezowką. Z 24 nasionek na razie mam 9 roslinek. Wysadzac je bede na jesieni, by za rok pieknie kwitly.👩‍🌾😊

    1. Już znalazłam nasiona werbeny i wysadzę je w kwietniu.. zobaczę co się stanie :)
      lubię eksperymentować w ogródku

  9. Gdy nasiona wypadna z kwiatow na jesieni, bez problemu przezywaja nasza zime i kielkuja na wiosne.
    Wlasnie sprawdzalam, czy jakies stare nasiona jeszcze warto siac, zamykajac je na mokrym reczniku papierowym w plastikowej torebce. Nasiona klosowca z 2016 roku, ktore nie wykielkowaly w doniczce, na papierku juz puszczaja kielki.

    1. Granvido, widziałam u znajomych lasy werbenowych siewek. Niektórzy nazywają ją chwastem inni przekleństwem… A ja ciągle muszę wysiewać w domu haha :D Jak znajdę kilka siewek na cały ogród to już jest święto. To niestety roślina, która wysiewa się tylko na wolnej przestrzeni, odkrytej glebie itp. , w ściółce i gąszczu innych roślin nie chce wschodzić :(
      Kłosowce są zawsze oblegane przez pszczoły ;)

  10. Fajny poradnik. Generalnie nawet jak się w danym miesiącu ma mniej pracy, to chociaż trzeba pracować umysłowo, rozwijać się. Tematyka jest tak rozwinięta, że trzeba być na bieżąco np. z nowinkami technologicznymi. Pozdrawiam :)

  11. Byliny są najlepsze!.. ale przyznaje że o sposobie z lodówką słysze 1 raz. musze przetestowac :)))

  12. Jankosiu! Dziękuję Ci za ten blog! Dla takiego leszcza ogrodnictwa jak ja, jest niezastąpiony! Kupiłam dom z pięknym, dużym ogrodem.. tyle, że bardzo uporządkowanym (wszystkie rośliny w prostych liniach itd.) i próbuję go nieco „zdziczyć”. W związku z tym zakładam rozległe rabaty. Proszę o podpowiedź, czym wysypać przestrzenie między bylinami : pakiet : kocimiętka, lawenda, jeżówki, trawy ? Nie wysypywać/plewić/posiać coś ?

    1. Musisz się zastanowić przede wszystkim nad tym czy chcesz aby to było tzw. wykończenie rabat, czyli coś co ma być widoczne i stanowić ważny element w ogrodzie, czy też ma to być po prostu ściółka, która ograniczy parowanie wody i nie pozwoli na rozwój chwastów w czasie „łysych miesięcy”. Do roślin, które wymieniłaś bardzo pasuje kamień, ale nie wiem czy bierzesz go w ogóle pod uwagę. I nie powinien to być kamień kwaśny. Ja byliny najbardziej lubię ściółkować kompostem albo drobno mieloną korą. Ta druga jest bardzo tania, a z daleka w ogóle nie wygląda jak kora. To dla mnie wersja lux. Kompost to też rozwiązanie raczej dla tych, którzy kupują go na zewnątrz, bo tego własnej produkcji nigdy nie ma na tyle dużo, aby starczyło na cały ogród. Zresztą, często te komposty z kompostowni nadają się tylko do ściółkowania. Ładnie przy tym wyglądają. Jedyny mankament jest taki, że chwasty w tym kiełkują niezwykle swobodnie.
      Jeśli chodzi o żywe ściółki to wciąż szukam dobrych gatunków na słoneczne rabaty. Dosyć problematyczne jest dla mnie znalezienie czegoś co będzie rosło silnie, ale nie na tyle silnie aby zagłuszać rośliny właściwe. By rosło w pełnym słońcu gdy zaczyna wzrost, ale by radziło sobie świetnie przez resztę roku w cieniu.Może jakieś geofity? Nie wiem, szukam.
      Generalnie najlepiej zawsze ściółkować takim materiałem jakiego ma się najwięcej pod ręką :)

      1. Dzień dobry Pani Jankosiu 😊 szkoda że tak rzadko Pani pisze, bo ma Pani prawdziwy talent 😄
        Chciałam podpytać o ten kompost z kompostowni… Nie wiem, gdzieś sobie wydedukowalam, że jest Pani spod Wrocławia, nie wiem czy to prawda… 😄 Jeśli tak, to gdzie Pani zaopatruje się w taki kompost? Czy jest Pani zadowolona? Jak organizuje sobie Pani transport? Ja dopiero zakładam sobie taki swobodny ogród pod lasem, mamy go ok 2000m z czego min połowa to początkujacy sad, łąka i trawnik…ile takiego kompostu potrzeba na wysciolklwanie?
        Chętnie dowiedzialabym się czy udało się Pani zorganizować w tym roku rozsadnik😄, jak również coś więcej o tym Winter sowing : kiedy i jakie roślinki Pani wysiewa na zewnątrz, te w butelkach mają niby szklarenkę, a te w doniczkach też są przykrywane jakimś kloszem? Czy tylko agrowloknina?
        Proszę „popełnić” jakiś nowy post, pewnie będzie jesiennie piękny😄

        Pozdrawiam serdecznie

        Kasia Mi.

        1. Dzień dobry,

          Dziękuję za dobre słowo. Nie mam pojęcia jak to zrobić żeby w sezonie pisać więcej. Obiecuję sobie i obiecuję, a potem się okazuje, że znowu „nagle” jesień… Jak to? ;)

          Mieszkam w województwie łódzkim i kompost z łódzkiej kompostowni testowałam. Z każdego zakładu kompost będzie nieco inny, bo różne są technologie jego produkcji. Jedyną wspólną cechą jest to, że są do sprzedaży sterylizowane, czyli nie jest to żywy produkt jak w przypadku kompostu naszego własnego z ogrodu. Polecam kupić kilka worków na próbę i potestować :)

          Nie mam rozsadnika. Znowu. Pojawiło się za to kilka nowych elementów tzw. bajzlownika, które mi ten brak w pełni wynagrodziły ;)

          Zimowe wysiewy jeśli jest mroźnie nie wymagają niczego. Natomiast jeśli temperatura na plusie to trzeba czasem podlać, żeby ziemia nie wyschła. Może ze dwa razy wyjdę z konewką, bo tak naprawdę to trzeba uważać dopiero w marcu gdy temperatury dodatnie, a słońce potrafi przygrzać. Wcześniej, w miesiącach zimowych praktycznie nie ma takiej potrzeby ze względu na wilgoć utrzymującą się w powietrzu. Żadnych kloszy. Doniczki z wysiewami trzymam razem z doniczkami pełnymi roślin w kącie ogrodu. Jeśli zbliżają się większe mrozy to narzucam trochę liści, płat tektury czy włókninę zimową, ale robię to nie ze względu na wysiewy, a na żywe rośliny w doniczkach właśnie. Nie szczypię się jakoś szczególnie. Szklarenki z baniaków po wodzie to tzw. samograje. Człowiek przygotowuje, wysiewa, podlewa, wystawia, a potem już tylko czeka na wschody :)

          Pozdrawiam serdecznie
          Właśnie przysiadłam do pisania ;)

          1. Baaardzo dziękuję za poświęconą chwilkę😊 no i trzymam kciuki za dalsze pisanie! Może warto napisać książkę właśnie? 😄😄 Ten Winter sowing niesamowity, aż trudno uwierzyć że się udaje, choć jak się zastanowić, tak właśnie jest w naturze… Trzeba potestować na własnej skórze 😄Ciekawe czy stipa też tak wykiełkuje… Miłego dnia!

  13. Jako już nieco starszy i być może nieco bardziej doświadczony, bo zawodowy ogrodnik, muszę Ci przede wszystkim baaardzo podziękować za link do tej tabeli z okresami stratyfikacji. Jest tam dużo informacji o bylinach, o których po polsku nie ma nic. Trzeba pamiętać o tym, że rozmnażanie bylin z nasion jest opłacalne tylko wtedy, gdy potrzebne są nam duże ilości roślin. Wysiewane byliny kiełkują słabo, kwitną po długim czasie od siewu (czasem nawet po wielu latach) i zwykle nie powtarzają cech rośliny matecznej. Lepszym, szybszym i prostszym sposobem wydaje się podział lub sadzonki. Chyba, że wysiewanie nasion sprawia nam po prostu radość, ktoś nam je dał, potrzebujemy dużych ilości albo mieliśmy akurat okazję podprowadzić tylko nasiona… Bo nie wiem, czy wiesz, ale kradzione rośnie najlepiej. Nie wiem, dlaczego, ale tak właśnie jest.
    Pozdrawiam serdecznie.

    1. Ta zasada odnośnie kradzionych nasion jest straszna! Prawdziwa, ale strrraszna. Daję sobie po łapach za każdym razem gdy nie mogę się powstrzymać i muszę (muszę po prostu) wziąć z odwiedzanego ogrodu chociaż jedno nasionko. To jest okropne, niewłaściwe i źle o mnie świadczy, ale… walczę z tym i mam nadzieję kiedyś dojrzeć do niespiesznego spaceru bez wyciągania ręki w stronę rabat :)

      Odnośnie tabeli, którą zalinkowałam. Czasem się boję, że zniknie z internetu i znowu będę musiała każdą jedną roślinę wyszukiwać ręcznie. Myślę, ze niegłupim pomysłem byłoby ją sobie na wszelki wypadek wydrukować.

      Pozdrawiam również

    2. Dzień dobry,
      Dziękuję za ten komentarz. Czy chce Pan powiedzieć, że całą taka akcja z wysiewem bylin na balkonie (np. w butelkach po wodzie według przepisu autorki tego bloga) z zakupionych nasion, nie ma wielkiej szansy na powodzenie?
      Pozdrawiam!
      Ela

      1. To nie tak, że nie ma. Ma i pewnie przyniesie wiele radości, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość. Większość bylin nie kwitnie w roku wysiewu (lub kwitnie słabo), zwykle w kolejnym, a część jeszcze później. Rośliny potrzebują trochę czasu na wykiełkowanie i wzrost, ale gdy ten czas minie na pewno będzie pięknie! Również serdecznie pozdrawiam!

  14. Dzień dobry Pani Jankosiu,

    Czy Pani ma takie doświadczenie, że byliny z wysiewu ” kiełkują słabo, kwitną po długim czasie od siewu (czasem nawet po wielu latach) i zwykle nie powtarzają cech rośliny matecznej”? Jestem ciekawa.
    Chciałam też jeszcze zapytać: jeżeli wysiew jest w okolicach lutego (do takich butelek na balkonie), kiedy warto przenieść roślinki do gruntu?
    Nasza ziemia jest ciężka i gliniasta. Zdaję sobie sprawę z tego, że trzeba ją jeszcze do tego przygotować.
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za tego bloga,
    Ela J.J

    1. Nie powiedziałabym, że kiełkują słabo, ale to w dużej mierze zależy od konkretnej byliny. Znakomita większość tych, które rozmnażałam z nasion zakwitają w drugim roku, ale to kwitnienie jest wówczas słabe, zwykle jeden, dwa kwiaty, starczy na tyle żeby zobaczyć czy warto zatrzymać. Są i oczywiście byliny, które zakwitają już w pierwszym roku czyli w roku wysiewu. Moją ulubioną jest gaura Lindheimera, ale podobnie zachowuje się werbena patagońska na przykład. Jeżówki purpurowe, blade i żółte zakwitają w drugim roku, ale już na przykład na kwitnienie baptysji poczekamy trzy lub cztery lata. Wszystko zależy od konkretnej rośliny. Te długowieczne zwykle na początku przyrastają wolno, a więc i na kwitnienie ich dłużej poczekamy. Z kolei byliny krótkowieczne zwykle szybko przyrastają, szybko zakwitają, ale i też szybko się starzeją.

      Rzadko się zdarza, żeby siewki powtarzały cechy rośliny matecznej, ale się zdarza. Czasem siewki są o wiele silniejsze i mają większe kwiaty, a czasem wręcz odwrotnie. Zazwyczaj super silne rośliny dają słabe potomstwo, a z dwóch słabych roślin możemy uzyskać super mocny egzemplarz.

      Ja uważam, że absolutnie warto wysiewać byliny, ale zgadzam się z panem Mikołajem, że czasem lepszą opcją jest podział. W zasadzie jeśli zależy nam na identycznej roślinie jak ta, którą posiadamy to podział jest najlepszym rozwiązaniem.

      Jeśli wysiewamy w lutym na zewnątrz to one zaczną kiełkować pewnie koniec marca/kwiecień. Chwilę podrosną, ziemia w pani ogrodzie się ogrzeje i wtedy można wysadzać. Staram się to robić gdy na roślinie pojawia się drugi liść właściwy :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *