suchopłot – żywy, choć martwy

Suchopłot, czyli ogrodzenie siedliskowe, czyli…

Suchopłot, ogrodzenie siedliskowe, żywopłot typu Benjes, chruściany płot czy ogrodzenie kompostowe – te i mnóstwo innych jeszcze terminów znajdziemy na określenie instalacji, o której chciałabym dzisiaj napisać kilka słów. Będę ją w tym tekście nazywać suchopłotem, bo ta nazwa jakoś najbardziej mi leży. Poszukując inspiracji w internecie posiłkujcie się terminem żywopłot typu Benjes* (benjes hedge/ Benjeshecke).

* Nazwa pochodzi od nazwiska Hermanna Benjesa (ogrodnika, pisarza, fotografa), który w latach 80-tych XX wieku opracował koncepcję rewitalizacji pól uprawnych przy pomocy żywopłotów, między innymi takich właśnie suchopłotów.

chruściany płot
Fragment naszego suchopłotu za brzeziną. Miał być bluszcz na siatce, ale sarny zjadły.

Całe stosy

Jest w uprawie ogrodu kilka takich momentów, w których uzyskujemy nagle dużą ilość biomasy. W jednym z nich, na przedwiośniu, odpady ogrodowe to w dużej mierze sucha frakcja. To przed sezonem właśnie mamy zwykle czas wyciąć niepotrzebne nam drzewa i krzewy. Inne podkrzesujemy na pożądaną wysokość. Przycinamy też winorośle i inne owocujące pnącza. Formujemy korony drzew owocowych, a w krzewach wycinamy najstarsze nieowocujące już pędy. Przycinamy żywopłoty i odmładzamy brzydko starzejące się krzewy. Zanim przystąpimy do wycinania pędów zaschniętych bylin czy traw ozdobnych mamy już przed sobą całkiem spory stos różnej maści gałęzi, drewna zdrowego i chorego, pędów wijących się i haczących i tych całkiem ładnych, prostych. Czasem jakieś dziwne formy karp korzeni. Nagle mamy mnóstwo cennego, bogatego w węgiel materiału, z którym nie do końca wiadomo co zrobić. Możemy wtedy postąpić jak nasi dziadkowie – spalić w cholerę.

Możemy też – jak przystało na młodsze pokolenie – spojrzeć krytycznie na dotychczasowe praktyki i wyciągnąć właściwe wnioski.

eko-stos
Zdarza mi się zostawić na sezon czy dwa taki stos i też nie ma tragedii. Nad formą warto jeszcze popracować ;)

Palisz?

Byłabym hipokrytką, gdybym napisała „nie palcie gałęzi” i nie wspomniała, że czasem sama palę. Trawię ogniem rośliny z widoczną zarazą ogniową (u jabłonek) i obumarłe gałęzie roślin z werticiliozą. Na szczęście w ostatnich dwóch latach nie miałam już do czynienia z żadną z nich. To dwie choroby roślin, które traktuję naprawdę poważnie i wolę je trwale unicestwić. Wszelkie inne jawią mi się jako coś normalnego, coś co się trafia jak grypa czy przeziębienie. Nie można mieć ogrodu sterylnego, należy raczej dbać o dobrą kondycję swoich roślin, aby same stawiały czoła krążącym w powietrzu i przenoszonym przez owady patogenom. To wydaje mi się najodpowiedniejszą dla mnie ścieżką.

Całą resztę drewna zagospodarowuję w ogrodzie. Jednym ze sposobów na wykorzystanie dosłownie każdej ilości gałęzi jest suchopłot.

Czym jest suchopłot i jak to działa

Suchopłot to rodzaj ogrodzenia, płotu, który z czasem zamienia się w spontaniczny żywopłot. W klasycznym wariancie podstawą są wały powstałe z luźno ułożonych kawałków drewna, gałęzi, różnych suchych odpadów organicznych. Do utrzymania w ryzach całej tej sterty służą wbite w ziemię pale. Każdego roku dokładamy od góry kolejne gałęzie. Dół zaczyna się rozkładać, działają grzyby, wprowadzają się owady, zaczyna się powolne, powtórne ożywianie. Ze względu na gęstą sieć pędów, chętnie korzystają z niej ptaki. A że zwierzęta i wiatr, które się tu zatrzymują, przynoszą przy okazji nasiona roślin, z czasem sterta zaczyna zarastać. Wsiewają się tam rozmaite spontaniczne gatunki roślin zielnych, krzewiastych i drzewiastych. W ten sposób naprawdę niewielkim nakładem pracy otrzymujemy żywopłot spontaniczny. Bez przygotowywania podłoża, kupowania sadzonek, plewienia i dbania.

Dla kogo suchopłot?

Suchopłot będzie świetnym wyborem dla osób, które:

  • mają problem z zagospodarowaniem dużej ilości odpadów po cięciu drzew, krzewów czy nawet karczowaniu działki
  • gospodarują na zupełnie otwartej przestrzeni i potrzebują szybko osłonić się od wiatru
  • mają już działkę obsadzoną żywopłotami, ale te są dalej w fazie patyczka i nie chronią, wręcz im samym (patyczkom) przydałaby się jakaś tymczasowa ochrona
  • tworzą ogród swobodny, w stylu naturalistycznym lub rustykalnym
  • którym zależy na stworzeniu kąta dla natury – siedliska dla dzikich zwierząt
  • są gotowe na przyjęcie spontanicznych roślin

Do dzieła!

Możemy albo najpierw zgromadzić gałęzie, albo przygotować sobie konstrukcję od razu i tworzyć suchopłot na bieżąco. Czyli co?

suchopłot

Wkopujemy pionowo w ziemię kilka palików (mogą być to po prostu grubsze gałęzie po cięciu) i zaczynamy układać między nimi wszystko, co nam tylko po pracy z sekatorem zostało.

Z czasem cała ścianka urośnie, choć warto pamiętać, że rośnie w tempie dużo wolniejszym niż mogłoby się wydawać na początku. Jeśli macie np. pełną pakę busa to jest szansa na ułożenie jakichś 30-tu centymetrów pięciometrowego płotu. Serio. Te gałęzie znikają w oczach. Jeśli mamy do dyspozycji jakieś grubsze kawałki drewna to jest szansa, że ogrodzenie powstanie nieco szybciej. Natomiast niewielkie gałęzie, zwłaszcza takie nierozgałęzione, proste pędy, mocno przytulają się do siebie i trudno wyciągnąć taki płot na wysokość. To nic złego, będzie „rósł” wolniej, ale będzie bardziej szczelny. Też fajnie :)

suchopłot żywopłot benjes

I zostawiamy. Jeśli na spodzie umieścimy kilka kawałków grubszego drewna, możemy liczyć na obecność jakichś chrząszczy. Przy przewadze drobnych gałęzi spodziewajmy się raczej gniazdujących ptaków czy zimujących pod stosami jeży. Ale najlepiej to nie spodziewać się niczego i niczemu nie przeszkadzać. Zbudować i zostawić w spokoju. Tylko raz do roku, w okresie poza lęgowym uzupełnić ściankę.

w przekroju

Zarastamy

Nie w każdych warunkach suchopłot będzie skłonny błyskawicznie zarastać. Wiele zależy od tego, co przyniesie wiatr albo wydalą zwierzęta. Chcąc pomóc w zarastaniu możemy przy okazji uzupełniania suchopłotu wbić kilka sadzonek zdrewniałych (o tym jak je przygotować pisałam TUTAJ). Możemy puścić na suchopłot pnącza, albo wsiać przy podstawie rośliny jednoroczne. Jeśli postawimy przy tym na rośliny motylkowe, które wiążą azot z powietrza to przyspieszamy nieco nadejście zielonego, żywego do całej sterty.

benjes hedge
Przy starym kompostowniku mam specyficzny, bardzo gęsty suchopłot. Wierzby tu posadzone służą za źródło patyków od lat. Część z nich zaplatam na miejscu, część obcinam i wbijam w podłoże. W tym suchopłocie mam i suche liście i duże kawałki kory. Kryją się tu nawet deseczki i skorupy potłuczonych glinianych donic. Dzięki temu wiecznie coś w tym suchopłocie szeleści :)

Co jednak najpiękniejsze to fakt, że suchopłot pełni swoją podstawową rolę od razu po założeniu. Chroni przed wiatrem nie tylko nas, ale i glebę zapobiegając jej erozji. Od razu też może stanowić miejsce schronienia, gniazdowania, zimowania i żerowania drobnych zwierząt. Ogrodzenie jest w pełni kompostowalne. Będzie się rozkładać na naszych oczach nie wymagając konserwacji, a jedynie uzupełniania. Jego kolor dobrze koresponduje z ogrodem, robi za tło dokładnie tak jak potrzeba. Niczym nie różni się pod tym względem chociażby od wiklinowych mat.

Jeśli się bardziej przyłożymy i potraktujemy suchopłot jako istotny, widoczny element małej architektury ogrodowej to możemy stworzyć nawet wielkoskalowe obiekty, swoiste rzeźby dla natury, obiekty rozkładu, możemy to nawet nazwać (bo nazwy w popularyzacji czegokolwiek są konieczne) rzeźbami biocenotycznymi! Możemy. Ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia ;)

Suchopłot – wersja dla estetów

Suchopłot nie musi mieć metra szerokości. To może być zgrabna, kompaktowa konstrukcja. Jak na przykład ta sfotografowana przeze mnie w Holandii:

benjes hedge

Prezentuje się przepięknie i prawdę mówiąc przypomniałam sobie to miejsce w ostatniej chwili :)

benjes hedge

Z powodu siatki użytej z obu stron duże ptaki na pewno nie skorzystają, za to małe mogą czuć się bezpieczniej. Dodatkowo pionowe paliki zostały ściągnięte u góry razem, aby nie rozwalały się na boki. Wszystko czyste, zgrabne, zero chaosu. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal jest to suchopłot, nadal jest to miejsce, które ma potencjał stania się cennym przyrodniczo siedliskiem.

Takich miejsc w naszych ogrodach nigdy dość :)

ogrodzenie siedliskowe

 

9 thoughts

  1. Nazywam je „martwopłotami”, raczej żartobliwie, w opozycji do „żywopłotów”.

    Nie mam takich typowych, które pokazujesz, zrobionych z równych, szerokich stosów gałęzi, podtrzymywanych palikami.

    Za to robię wielkie sterty grubszych gałęzi (nie da się ich zamienić na zrębki), w innych miejscach gromadzę butwiejące drewno, gałązki, których nie chce mi się mielić („wilki” z jabłonek są soczyste i słabo się tną).

    Ogólnie niczego nie palę, wszystko ściółkuję, rozkładam. Uwielbiam to.

    Płoty gabionowe wypełnione martwym drewnem wydają mi się znacznie ciekawsze niż kamienne.

    1. „Martwopłot” to było pierwsze co i mi przyszło na myśl. Postawiłam jednak na termin „suchopłot” jako mniej pejoratywny i łatwiej wymawiający się :) Nie chcę tez widzieć „martwy” w nazwie konstrukcji, która jakby nie patrzeć jest żywa bardziej niż niejedna rabata w nowoczesnym ogrodzie. Ale nie upieram się :)

      Zazdroszczę ci tych tyczek bambusowych w ilościach niemal nieograniczonych. Ja uprawiam sobie w tym celu wierzbę i posadziłam zagajnik leszczynowy, ale zanim on da mi tyczki jakich potrzebuję to mnie może już nie być . Nie szkodzi, tyczki będą ;) Rozważałam też przez chwilę posadzenie kępy bambusa tak typowo gospodarczo, pod produkcję patyków na fasolę na przykład. Ostatecznie zdecydowałam, że będę uprawiać w tej formie jedną z olch. Bo już jest, rośnie, a jej siła życia jest tak duża, że patyków mi nie zabraknie.

      A napisz jeszcze, czy tyczki bambusa da się w ogóle zmielić w rębaku?

      1. Raczej trudno je zmielić na typowe zrębki.

        Cienkie (ok. 1 cm) mielę. I zielone i suche. Czasami maszyna je zgniecie tylko i wychodzą długie kawałki, ale dzięki temu łatwiej się potem rozkładają.

  2. Bardzo dużo odzyskuję materii z działki, porażone chorobami czasami spalę, ale jednak jest jakaś część, która pozostaje „niechciana”… i już wiem jak ją spożytkuję. Będzie w jednym miejscu, w miarę ogarnięta i pożyteczna.
    Mam taką granicę, na końcu działki, gdzie „oko nie sięga”, teren podmokły, dzika łąka szaleje, mały strumyk przepływa. Tam martwopłot wpisze się idealnie. I sąsiad przestanie rozjeżdżać mi działkę ciężkim sprzętem i włazić, żeby polować na kuropatwy i bażanty.
    Świetny tekst. Jak każdy zresztą. Zawsze czekam na kolejny.

  3. Od jakiegoś czasu jestem fanką tego typu płotków, zobaczyłam pierwszy gdzieś na pintereście, zrezygnowałam więc z używania rębaka, bo produkcja zrębków (zrębek?) dawała efekty niewspółmierne do włożonej pracy😁 Na razie gromadzę gałęzie i inne takie w „nieuczesanej” stercie przy ogrodzeniu z siatki, ale w planach mam bardziej elegancką konstrukcję. Muszę tylko zdobyć trochę ładniejszych i grubszych palików na pionowe elementy, wolałabym, żeby były trwalsze, więc może nawet je opalę od dołu… Bardzo mi się ta idea podoba, a przyznam, że i tak pędy róż od dawna wrzucałam pocięte z grubsza w odległe i niezbyt widoczne części ogrodu, gdzie wraz z drobnymi gałązkami po cięciu żywopłotu ligustrowego tworzyły fajne miejscówki dla ogrodowych stworów😉

    1. Fajnie :) Pędy róż, zwłaszcza takie grubsze to super zakleszczą inne, drobniejsze gałązki jeśli zdecydujesz się je tym razem dorzucić do suchopłotu. U mnie w takiej roli gałęzie robinii (wrrr, ile to mi skóry naszarpało) i pędy jeżyn.

      Rębak super sprawa, ale ręce i plecy chcą po pracy z nim odpaść. My zwykle wypożyczamy na dobę lub dwie taką porządną maszynę, która mieli gałęzie do dziesięciu centymetrów średnicy, więc niby idzie sprawnie, ale jak człowiek potem usiądzie na spokojnie to czuje dokładnie każdy jeden mięsień w swoim ciele. Każdy.

  4. Jakie to genialne i piękne. Kocham wykorzystywać martwą materię na różne sposoby. Dziękuję za inspirację. Mam całą stertę gałęzi, która czekała, aż uzbieram kasę na wymarzony rębak. Z dziką rozkoszą zrobię z niej ten płot. Jest tam trochę gałęzi iglastych – myślisz, że pod względem estetycznym zdadzą egzamin ?

    1. Ciężko mi powiedzieć. Iglastych na pewno zmieścisz mniej, bo ich gałęzie bardziej sprężynują. Poza tym gdy igły z sosny czy świerku zaczynają się osypywać to najczęściej nabierają już takiej lekko pomarańczowej barwy. Mi takie rzeczy zbytnio nie przeszkadzają, ale nie wiem gdzie przebiega granica twojej tolerancji :)
      Ja sama wolę suchopłot z liściaków, ale jak mam gałęzie po iglastych to też dorzucam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *