Mazury zawsze zajmowały szczególne miejsce w moim sercu. Gdzie jak nie tam można zapomnieć o tym całym cywilizacyjnym zgiełku? Zapomnieć o pracy, polityce, służbie zdrowia, o radiu i telewizji. Tak sobie myślę, że musi być pięknie mieszkać w takim miejscu. Nie lubię tam tylko jednego- łodzi motorowych. Myślę sobie też, że musi być niełatwo uprawiać tam ogród. Zimy bywają surowsze niż w reszcie kraju. Jednak gdy człowiek tam już się znajdzie i pozagląda do mijanych ogrodów to ma się wrażenie, że wszystko tam rośnie samo. Że przyroda wdziera się przez furtki chcąc ponownie zapanować nad terenem, który człowiek sobie przywłaszczył. Wielką sztuką jest umiejętność opanowania jej i zaproszenia do ogrodu jednocześnie. Dwa lata temu mąż zabrał mnie na weekend w jedno z takich miejsc ,gdzie ciężko mi było momentami rozpoznać zostało tu posadzone przez ogrodnika a co samo wyszarpało tu kawałek ziemi dla siebie. Było to przedziwne miejsce zwane Galindią. Miejsce położone jest w sercu Puszczy Piskiej na terenie Mazurskiego Parku Krajobrazowego. Składa się z kilku kompleksów, ale my z mężem odwiedziliśmy tylko dwa. Kraina Alkos ,w której nocowaliśmy to miejsce tak piękne, że chciałoby się tam zostać na zawsze. Ogród leży bezpośrednio nad rzeką Krutynią i jak przystało na działkę nad rzeką ma swoją niewielką przystań dla kajaków oraz drewniany pomost. Niestety z tego co mi wiadomo otwarta jest tylko dla gości hotelu.
Drugie miejsce to Galindia. Otwarta dla wszystkich przyjezdnych. Tak więc nawet nie nocując w tym miejscu można zajrzeć tylko po to, żeby nacieszyć się otaczającym je ogrodem. Galindia to wymyślona osada zamieszkała przez pradawne plemię Galindów. Szefuje jej właściciel i autor tego niecodziennego hotelu Cezary Kubacki wraz z żoną Marią. Ale wierzcie mi, w tamtych rejonach znani są jako Izegus II i Helena II Piękna. Nie będę się wdawała w opisywanie atrakcji jakie czekają tam na turystów ,bo to jednak trochę nie moja bajka choć „wybory najdzikszej i najbardziej rozpasanej nałożnicy” nieco mnie zaintrygowały :) Ten ośrodek z kolei położony jest bezpośrednio nad jeziorem Bełdany.
Nie będę się za bardzo rozpisywała, zdjęcia mam nadzieję opowiedzą więcej.
Piękny przykład zawłaszczenia krajobrazu. Wysokie sosny na dalszym planie od ogrodu odzielało ogrodzenie oraz droga, ale patrząc od strony ogrodu ciężko byłoby się tego domyślić
Budynek pokrywa zielony dach. Przyjrzałam mu się z bliska i zauważyłam, że posadzone tam zostały nie tak jak zazwyczaj rozchodniki czy goździki, ale przede wszystkim płożące odmiany jałowców. Były też irgi ,ale te ponoć nie do końca się sprawdziły.
Na terenie osady znajduje się również bardzo klimatyczna kawiarnia. Mimo, że w czasie kiedy tam byliśmy gości na terenie ośrodka nie brakowało to kawiarnia świeciła pustkami. Zupełnie nie wiem dlaczego. Miejsce to było dla mnie kwintesencją odpoczynku na Mazurach. Wystrój nienaciągany, po prostu drewniane poddasze, nie najnowsze kanapy, a na półkach mnóstwo gier planszowych. Do tego lokalne konfitury i soki. Tam też odkryłam „śliwkę w piwie” z browaru Kormoran- kupuję do dzisiaj ,bo okazało się, że i u mnie w miasteczku jest do dostania. No i widok z okna… obserwowaliśmy drepczące po ogrodzie bociany. Czy trzeba mówić więcej?
Zwiedzanie samej okolicy również przyniesie nam sporo radości. Niedaleko wsi Krutyń znajduje się Rezerwat Zakręt. Warto go odwiedzić chociażby po to, żeby na własne oczy zobaczyć pływające wyspy. Niestety nie udało mi się znaleźć rośliny najcenniejszej w całym rezerwacie a mianowicie owadożernej rosiczki. Może źle szukałam. Zachwyciły mnie natomiast łany powszechnie występującej tam czermieni błotnej. Był lipiec i akurat zjawiskowo kwitła.
Piękne, aż dech zapiera…
Pierwszy komentarz na moim blogu. Dziękuję :)
Cudne miejsce zupełnie wyjątkowe . Zdjecia fantastyczne.
Myślę, że takich miejsc jest więcej, trzeba je tylko odkryć ;)
Uroczy ogród, byle więcej takich odkryć. Torfowisko równie wyjątkowe, w moim regionie mamy Broduszurki – rezerwat przyrody znajdujący się na terenie gminy Dubiecko, przepiękne torfowiska z brzozą i sosną, a dryfujące torfowe wyspy torfowca zasiedlają turzyce, sity, rosiczki, bagno zwyczajne, czermień …
Jestem pod wrażeniem zdjęć.
Oj tak, ja też sobie życzę więcej takich odkryć :)
A torfowiska? Nie wiem czy istnieją bardziej cenne przyrodniczo miejsca. Przykre jest jedynie to, że tak wiele z nich zniknęło w Polsce z powodu osuszania (taka była polityka). Mam czasem nawet wrażenie, że wszystko co naprawdę piękne ostało się na obrzeżach kraju, a centrum zostało mocno zubożone pod tym względem.
Pasjonaci go tworzyli
Piękne miejsce, aż nie mogę się napatrzeć :)
Muszę przyznać, że i ja czasami wracam wspomnieniami do tego miejsca. Smutno tylko, że to tak daleko ode mnie :(
Ależ to niesamowicie piękne miejsce..! Te obrośnięte domy zupełnie nieprawdopodobne, jakaś bajka. Idę szukać w internecie, gdzie tam się można zatrzymać. Dzięki za wspaniały reportaż.